czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 15

 -Co to ma znaczyć?!
 -Albusie! Co ty mówisz...
 -Na pewno da się coś na to poradzić!...
 Albus spodziewał się takiej reakcji. Czekał na tyle, aż zebraniu uspokoją się na tyle, żeby go wysłuchać. Trwało to dłuższą chwilę. Wszyscy zdążyli polubić Klaudię i mocno nimi wstrząsnęła wiadomość przyniesiona przez Dumbledore'a.
 -Wiem, że może to brzmieć dziwnie i nienaturalnie, ale wysłuchajcie mnie do końca!- powiedział starzec przekrzykując hałas. Gdy wszystkie oczy ponownie były na niego zwrócone przemówił znowu.- Dziękuję. Nie oczekiwałem, że przyjmiecie tę nowinę bez słowa sprzeciwu, ale niestety musicie się z tym pogodzić.
 -Mówiłeś, że ona pomoże nam pokonać Voldemorta- odezwał się Kingsley głębokim głosem.- Jak ma tego dokonać, jeśli on ją porwie?
 -To uprowadzenie jej wyjdzie na naszą korzyść. Mam podstawy by przypuszczać, że prawdziwe moce są w niej uśpione. Może je obudzić jedynie silny wstrząs...
 -...którym na pewno będzie przetrzymywanie nie wiadomo gdzie przez Śmierciożerców- dokończyła za niego milcząca dotąd Molly. W jej oczach błyszczały łzy.
 -Przykro mi to mówić, ale masz rację. Póki co, proszę was, żebyście zachowywali się normalnie w jej towarzystwie. Sam jej wszystko powiem.
 -Mamy jej nie mówić, że gdzieś tam czyha na nią Voldemort?- spytał gniewnie George podnosząc się z miejsca.- Że Śmierciożercy będą chcieli ją porwać, a my nie możemy ich powstrzymać?!
 -Tak. O to was proszę- potwierdził dyrektor i wyszedł, pozostawiając członków Zakonu bez dalszych wyjaśnień.

***

 Gdy Snape wrócił do swoich prywatnych kwater Klaudia jeszcze spała. Severus czuł, jak z każdą chwilą wzmaga się tępy ból głowy, który nie opuszczał go od jakiegoś czasu.
 -Nie powinieneś się tak wczuwać- mówił do siebie otwierając jedną z szafek w swoim pokoju.- Na stare lata uzbierałeś zbyt wiele empatii i teraz jest ci żal tej smarkuli.
 Mistrz Eliksirów mruczał coś jeszcze pod nosem, kiedy wyciągał Ognistą Whisky i Miód Pitny. Mężczyzna musiał czymś stłumić poczucie winy i bezsilności wobec postanowienia Dumbledore'a. Nie zgadzał się z jego pomysłem, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że Albus czegoś mu nie mówi. Mógł mieć nadzieję, że ta wiadomość pomoże dziewczynie, a nie zaszkodzi.
 Severus usiadł w fotelu przy kominku i wyciągnął nogi do ognia. Nalał bursztynowego płynu do szklanki i upił z niej solidny łyk. Już po chwili poczuł, jak płyn rozlewa się w jego żyłach, napełnia je ogniem. Tego potrzebowałem, stwierdził Snpe pociągając kolejny łyk.
 Nie wiadomo do końca kiedy, ale wszystkie butelki zostały opróżnione, a Naczelny Postrach Hogwartu- zwany przez nielicznych profesorem Snape'm- spał smacznie w fotelu. Gdy się obudził na zewnątrz od dawna panował ciepły, wiosenny dzień. Mistrz Eliksirów wstał ostrożnie i, opanowując mdłości, podszedł do kredensu, w którym trzymał najbardziej przydatne eliksiry. Nie minęła minuta, a Sevcio był jak nowo narodzony. Kosztem dwóch eliksirów.
 Pogwizdując Snape udał się do łazienki. Miał w planach gorący prysznic. Może w końcu odsłucha tę płytę Fatalnych Jędz, którą dostał na gwiazdkę? Niestety nie dane mu było długo cieszyć się dobrym humorem.
 Początkowo Severus przeszedł przez salon nie zatrzymując się. Dopiero, gdy zniknął w korytarzyku prowadzącym do łazienki, zdał sobie sprawę z tego, że cos mu nie pasowało, coś było nie tak. Ostrożnie- jakby bojąc się tego co może zobaczyć- zrobił dwa kroki w tył i wyjrzał zza ściany. To co zobaczył sprawiło, że otworzył usta ze zdziwienia.
 Meble stały inaczej niż ostatnio- zostały odsunięte pod ściany. Poza tym... były innego koloru! Fotele i kanapa były czerwone, dywan zrobił się ciemnogranatowy i mniej puszysty niż wcześniej. Ściany i kominek nosiły na sobie ślady nieudanej próby pomalowania ich na soczysty odcień zieleni. Z sufitu, zamiast lampy, zwieszały się pogięte druty i wiązka kabli. A na środku pokoju... leżała mata do Twistera. Pośrodku tego wszystkiego stała Klaudia. Była odwrócona plecami do swojego nauczyciela i pochylała się nad czymś, co przypominało rozwalcowany zegar, który ktoś najpierw wywrócił na lewą stronę i wymontował połowę części.
 -Co ty tu zrobiłaś, do ciężkiej cholery?!- wydarł się Snape. Wytrzeszcz oczu i zwis żuchwy sugerował, że jeszcze nie doszedł do siebie.
 Dziewczyna drgnęła i powoli odwróciła się w stronę rozjuszonego nauczyciela.
 -Remont?- spytała włosem wyższym o kilka oktaw.
 Gdyby to było możliwe z uszu i nozdrzy mężczyzny buchnęłyby w tej chwili kłęby pary, a usta zaczęły ziać ogniem, zamiast słowami.
 -REMONT?! Już ja ci dam remont! Kto pozwolił ci tu cokolwiek zmieniać?! Miałaś siedzieć w swoim pokoju na czterech literach i się z niego nie ruszać! Ale ty masz głęboko w nosie to, co mówią ci inni! Remont?! Widziałby kto! Jakbym chciał, to sam bym go zrobił! I co tu robi mata do Twistera?!...
 -Nie musisz się po mnie drzeć!- przerwała mu Klaudia.- Co mam poradzić na to, że mi się nudzi? A ty, zamiast zapewnić mi rozrywkę, śpisz do południa!
 -Masz godzinę, żeby tu posprzątać. TO- dodał wskazując na plamy farby na ścianach i kominku.- ma zniknąć jako pierwsze.
 -Hmm... No to mamy mały problem...- zaczęła dziewczyna rysując stopą kółka na podłodze.
 -Jaki?- spytał zrozpaczony Snape. Jestem za stary na takie niespodzianki, pomyślał patrząc wyczekująco.
 -Ekhm... Bo ja... tego... no, pomyślałam, że zwykła farba nie pokryje tych ścian, b-bo one są t-takie chropowate... Ja z-zrobiłam te f-farby... według przepisu w jednej z t-twoich k-książek...
 -Jaki tytuł miał ten przepis?- spytał mężczyzna grobowym głosem.
 -Eee... Farby na dłużej niż dekadę?
 Przez chwilę w komnatach Snape'a panowała cisza. Kiedy milczenie osiągnęło apogeum Sevcio wyciągnął przed siebie ręce- niczym zombie w mugolskich filmach i bajkach- i ruszył na dziewczynę.
 -Uduszę, powieszę, zakopię- cedził przez zęby z każdym krokiem zbliżając się do podopiecznej, aż ta zaczęła się cofać, widząc mord w jego oczach.- Otruję, poćwiartuję, pogryzę, rozszarpię, utopię, wysadzę, rozczłonkuję, wyrzucę, podepczę, rozdepczę, pokroję, ugotuję, zamrożę, zasztyletuję, spalę, przekłuję, nabiję, rozerwę, spetryfikuję, przetransmutuję. Zabiję- dodał z naciskiem chwytając Klaudię za szatę i przypierając ją do ściany.
Trwali tak chwilę. Od profesorka biła wrogość, natomiast postawa dziewczyna wyrażała lęk. W końcu Severus puścił dziewczynę, chwycił się za głowę i odwrócił plecami do swojej podopiecznej.
 -Idź stąd. Nie chcę cię dzisiaj więcej widzieć.
 Klaudia spojrzała z lekkim smutkiem na zgarbioną sylwetkę swojego nauczyciela, po czym opuściła salon.
***

 Przez resztę dnia dziewczyny nie było w Hogwarcie. Przeniosła się przy pomocy kominka do Nory. Najpierw porozmawiała z panem Weasleyem, a potem pomagała Molly w wiosennych porządkach. Większość popołudnia spędziła czyszcząc podwórze i karmiąc kurczaki.
 W końcu nadszedł wieczór, a wraz z nim powrót do domu. Dziewczyna pożegnała się serdecznie z Weasleyami i wkroczyła w szmaragdowe płomienie. Już po chwili stała w salonie swojego mentora. Ku jej zdumieniu większa część zniszczeń została naprawiona. Z sufitu znów zwieszała się lampa, zegar z kukułką stał na kominku, a meble stały z powrotem na swoich miejscach; były w swoich dawnych kolorach. Dywan na powrót stał się puszysty. A ściany... Farba nosiła na sobie ślady, które świadczyły o tym, że ktoś usilnie próbował się ich pozbyć. Na próżno. Kleksy farby wciąż były na swoich miejscach.
 Klaudia udała się do swojej sypialni. Miała ochotę przebrać się w piżamę i iść spać. Prawie jej się to udało; gdy wślizgiwała się pod kołdrę drzwi otworzyły się z rozmachem. Pojawiły się w nich czarne szaty, a zaraz potem reszta osoby Snape'a.
 -Przyszedł Dumbledore. Chce z tobą rozmawiać. Ubierz się jakoś normalnie i przyjdź do salonu- nie dodając nic więcej wyszedł.
 Dziewczyna zazgrzytała zębami, ale wyszła spod ciepłej pościeli. Ciekawe, czego ode mnie chce Dumbledore?, myślała ubierając się pospiesznie. Mimo że wysilała szare komórki nie potrafiła dojść do tego, z czym mógł przyjść do niej dyrektor. W salonie pojawiła się równo z wybiciem godziny dziesiątej. Dyrektor Hogwartu siedział w fotelu i kręcił kieliszkiem z czerwonym winem, który trzymał w dłoni. Severus siedział w fotelu naprzeciwko, patrząc ponuro w podłogę.
 -Dzień dobry... A właściwie: dobry wieczór.
 -Dobry, dobry- odpowiedział wesoło Albus.- Proszę, usiądź z nami. Muszę z tobą porozmawiać.
 Klaudia skinęła głową i usiadła na kanapie. Przez chwilę panowała niezręczne milczenie, podczas którego Snape i Dumbledore wpatrywali się w nią, a dziewczyna w skupieniu oglądała swoje paznokcie.
 -Przejdźmy do rzeczy- odezwał się w końcu starszy z mężczyzn. Zwrócił się do dziewczyny.- Sprawa, którą chciałbym  tobą omówić jest niezwykle ważna, a zarazem delikatna.
 -A o co chodzi?
 -Jak zapewne już wiesz za napaścią Greyback'a na ciebie i profesora Snape'a stoi Voldemort- powiedział Albus bacznie obserwując dziewczynę.- Dotarły do niego różne informacje na twój temat. Dowiedział się, że Severus uczył cię magii, i że aktualnie przebywasz w Hogwarcie.
 -Przepraszam, że przerwę, ale nadal nie rozumiem co pan chce mi powiedzieć.
 -W takim razie powiem to prosto z mostu- westchnął dyrektor przecierając oczy.- Voldemort będzie chciał cię porwać, bo wierzy, że jesteś jedyną osobą, która może go powstrzymać.
 -A tak jest? Jestem w stanie go pokonać?
 -Tak. Wierzę, że ci się uda. ale zanim podejmiesz decyzję, czy chcesz z nim walczyć, czy nie musisz się dowiedzieć, co dla ciebie zaplanował- dodał Dumbledore.
 -Dobrze.
 -Voldemort będzie chciał cię porwać podczas kolejnego spotkania Zakonu Feniksa. Nie wiemy gdzie cię przeniesie. I tu pomoże nam profesor Snape- skinął głową nauczycielowi.- Wydaje mi się, że wiesz iż jest on... ładnie mówiąc...  naszym szpiegiem w szeregach wroga. Jego zadaniem będzie donoszenie Zakonowi o planach Voldemorta i pilnowanie ciebie na tyle, na ile to będzie możliwe, bez ujawnienia się.
 Po usłyszeniu tych rewelacji Klaudię zaczęła boleć głowa. Mimo że na zewnątrz starała się być spokojna i opanowana, w środku natomiast gotowała się pod wpływem różnych emocji. Przez chwilę milczała tocząc ze sobą wewnętrzną walkę, a gdy się w końcu odezwała jej głos lekko drżał.
 -Zgadzam się na wszystko. Z tego co pan mówi, profesorze, jest to jedyny sposób, żeby pokonać Voldemorta, a tego właśnie chcę. Wiem, że nie będzie łatwo, ale profesor Snape będzie się starał mnie chronić dopóki to będzie możliwe- dodała zerkając na Mistrza Eliksirów. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę.- Już samo to dużo może pomóc.
 -Cieszę się, że taka jest twoja decyzja- odparł Dumbledore poważnym głosem.- Masz moje słowo, że postaramy się ciebie chronić najlepiej jak to możliwe. A teraz przepraszam, ale trzeba opracować szczegóły planu. Miłej nocy, kochani- dodał i wyszedł.

***

 Rozmowa w salonie z Dumbledore'm wydawała się Severusowi istną katorgą. Kiedy jego podopieczna zastanawiała się nad odpowiedzią dla dyrektora on patrzył na nią z niepokojem. Nie chciał, żeby się zgodziła. To był niebezpieczny plan. Albus doskonale o tym wiedział, a mimo wszystko chciał wykorzystać dziewczynę. Nie będę w stanie pilnować jej cały czas, jeśli się zgodzi. Będzie to wyglądało zbyt podejrzanie, oboje moglibyśmy stracić życie.
 Severus niemal udusił się własną śliną, gdy Klaudia zgodziła się na wszystko, o co prosił ją Dumbledore. Czy ona nie zdaje sobie sprawy, że może nie przeżyć tej akcji?!, krzyczał w myślach Mistrz Eliksirów. Nikt nie zwrócił uwagi na jego rozbiegane spojrzenie. Klaudia i Dumbledore byli zajęci rozmową. w końcu Albus pożegnał się i wyszedł. Severus nie oglądając się na Klaudię wybiegł za nim. Udało mu się złapać Albusa, przy wejściu do Wielkiej Sali. Chwycił go za ramię i obrócił przodem do siebie. Kilku uczniów przechodzących obok spojrzało na nich ze zdumieniem- znów trwał rok szkolny- jednak pod wpływem spojrzenia Snape'a szybko się odwrócili i odeszli zająć się swoimi sprawami.
 -Czy ty kompletnie zdziwaczałeś?- syknął Mistrz Eliksirów do wpatrującego się w niego dyrektora.- Przecież posyłasz ja na pewną śmierć! Ona nie przeżyje tam jednego dnia, jeśli Czarny Pan stwierdzi, że naprawdę mu zagraża! Zabije ją, a wcześniej nie wiadomo co mu powie...
 -Dlatego w tym planie jest miejsce również dla ciebie- przerwał mu spokojnie.- Musisz chronić tę dziewczynę; tak by przeżyła, a nie żeby nie cierpiała. W przeciwnym razie jej magiczne zdolności mogą się nigdy w pełni nie ujawnić.
 -Ty jesteś chory- stwierdził z oburzeniem Snape patrząc na starca szeroko otwartymi oczami.- Traktujesz ją, i wszystkich innych też, jak przedmioty które można poświęcić dla wyższego dobra...
 -Hmm... Dla wyższego dobra? Można to tak ująć- odparł po czym odszedł pozostawiając Severusa samego na środku pustego korytarza.
***

 Przez następne dni członkowie Zakonu Feniksa dopracowywali plan działania. Cala akcja musiała wyglądać realistycznie. W czasie kiedy jedna część Zakonu bawiła się w strategów, druga pomagała szkolić Klaudię. Dziewczyna uczyła się teraz zaklęć nie tylko pod nadzorem Snape'a, ale także Szalonookiego i Kingsleya. Często ćwiczyli pozorowane walki trzech na jedną. Ona musiała nauczyć się walki z kilkoma przeciwnikami na raz, a oni mieli zapewnioną rozrywkę.
 Właśnie trwał jeden z takich treningów. Klaudia, Severus oraz dwóch aurorów ćwiczyło nowe zaklęcia na podwórzu Nory. Kingsley tłumaczył działanie zaklęcia, podczas gdy dwaj pozostali mężczyźni- razem z George'm stojącym obok- przyglądali im się w ciszy.
 -Zaklęcie, którego się teraz nauczysz, przydaje się podczas walki z kilkoma przeciwnikami na raz. powoduje ono ogłuszenie i chwilowe sparaliżowanie. Powinno ci to zapewnić czas na ucieczkę. Formuła zaklęcia to Aliquia inimircas- tłumaczył dalej głębokim głosem.- W czasie kiedy je wypowiadasz musisz zatoczyć ręką łuk w stronę przeciwników. O tak. Rozumiesz?
 -Tak.
 -Dobrze. W takim razie spróbuj go użyć. Wyobraź sobie, że tamte drzewa to śmierciożercy- dodał obracając dziewczynę w stronę kilku sosen.
 Klaudia zmrużyła oczy.
 -Aliquia inimircas!- krzyknęła zataczając łuk ręką.
 Z różdżki wystrzeliły niebieskie promyczki. Każdy z nich pomknął w stronę jednego z drzew, które zatrzęsły się ugodzone zaklęciem.
 -Bardzo dobrze- pochwalił ją aurur kładąc jej rękę na ramieniu.- Jak na pierwszy raz...
 -Ej! Chodźcie wszyscy! Już skończyliśmy!- krzyknął pan Weasley wyłaniając się z kuchennych drzwi Nory.
 Wszyscy ruszyli do domu. Klaudia została w tyle, ale po chwili dołączył do niej George. Chłopak chwycił ją za rękę i ścisnął ją lekko. Dziewczyna uśmiechnęła się na ten znak wsparcia.
 W kuchni byli już obecni wszyscy członkowie Zakonu Feniksa. Gdy grupa ucząca Klaudię weszła  do środka przemówił Dumbledore.
 -Witam wszystkich. Jak już pewnie wiecie plan został już ukończony i dopracowany w każdym szczególe. Pozostaje nam tylko czekać, aż Harry, Ron i Hermiona znajdą i zniszczą ostatniego horkruksa. Wtedy będziemy mogli wcielić go w życie. Do tej pory jednak- zwrócił się do Klaudii. Wszyscy zebrani podążyli za jego spojrzeniem.- musisz ćwiczyć. Nigdy nie wiadomo, które z poznanych zaklęć uratuje ci życie.