czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 5

 Nazajutrz, kiedy Klaudia się obudziła, miała wrażenie, że wszystko co wydarzyło się w nocy, było tylko snem. Przeciągnęła się i z przyzwyczajenia sięgnęła po telefon, żeby sprawdzić godzinę. Szukając komórki natrafiła na kartkę. Wyciągnęła ją spod poduszki i przeczytała.

Pod twoją poduszkę włożyłem dwie różdżki.
Schowaj je i nie pokazuj nikomu. Lekcje 
zaczniemy dzisiaj. Bądź gotowa do wyjścia
godzinę przed północą.

 Nie było podpisu. Liścik był napisany po angielsku. Klaudia uniosła poduszkę. Rzeczywiście leżały pod nią dwie różdżki. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Czyli to mi się nie śniło!, pomyślała.
 Wymyślenie dobrego schowka na różdżki zajęło jej trochę czasu. W końcu stwierdziła, że najbezpieczniej będzie ukryć je w jednej ze swoich książek. Podeszła do półki i odnalazła encyklopedię z odchodzącym grzbietem. Międy okładką, a kartkami powstała szczelina odpowiednio duża, żeby można było ukryć w niej różdżki. Tutaj nikt ich nie znajdzie stwierdziła odkładając książkę na półkę.
 Wychodząc z pokoju chwyciła liścik od Snape'a i zgniotła go w kulkę.

***

 Dzień mijał wszystkim domownikom spokojnie. To był jeden z tych dni, kiedy nikomu nie chce się nic robić. Nawet pani Hela snuła się po domu, bez zwykłego sobie nadmiaru energii. Severus zachowywał się tak, jak- jego zdaniem- zachowują się koty. Mył futerko, jadł i spał.
 Klaudia, zaraz po obiedzie, zamknęła się w swoim pokoju. Chciała się spakować teraz, żeby później niczego nie zapomnieć. Dziewczyna wrzuciła do torby sweter, latarkę, zeszyt i długopis. Nigdy nie wiadomo, co może się przydać. Resztę dnia spędziła czytając książkę i słuchając muzyki.
 Pół godziny przed spotkaniem ze Snape'm wymknęła się do łazienki, żeby się przebrać. Kiedy z niej wyszła zegar wybijał jedenastą. Naprzeciwko drzwi do swojego pokoju spotkała Severusa. Nie był już kotem, tylko mężczyzną z haczykowatym nosem i tłustymi włosami.
 -Gotowa?- Spytał zamiast przywitania.
 -Tak, możemy iść.
 Klaudia otworzyła drzwi i razem wyszli na ciemną klatkę schodową. Żeby nie narobić hałasu wybrali schody. Szli przy światełku z różdżki Sevcia. W okolicach trzeciego piętra mężczyzna potknął się o swoją szatę. Do końca schodzenia po schodach złorzeczył cicho pod nosem. 
 -Jakie znalazłaś miejsce?- Spytał zrzędliwie, gdy wyszli na dwór.
 -Las. Tam jest taka polanka, na którą prawie nikt nie przychodzi. Tym bardziej w nocy.
 Snape nie wyglądał na przekonanego, ale ruszył za dziewczyną łopocząc peleryną. Klaudia spojrzała z ukosa na jego czarną szatę. 
 -Jutro pójdę z tobą do sklepu- zdecydowała.- Musisz mieć jakieś mugolskie ubrania. Nie możesz cały czas chodzić w tym samym płaszczu.
 Snape nic nie odpowiedział, ale dziewczyna zobaczyła, że skrzywił się lekko.
 P[o drodze żadne z nich nic nie mówiło. Każde było pochłonięte swoimi myślami.
 Klaudia z podekscytowaniem myślała o nauczeniu się magii. Zawsze ją to fascynowało i nigdy nie miała takiej ochoty jak teraz, żeby nauczyć się czarować.
 Severus zastanawiał się, czy dobrze zrobił, kiedy obiecał uczyć Klaudię. Przecież nic złego nie może się stać... Najwyżej wyczaruje sobie czułki, ale to wszystko, próbował przekonać sam siebie. Nie szło mu jednak najlepiej. Zaczął żałować, że powziął się takiego przedsięwzięcia.
 Dziewczyna zatrzymała się, więc były Śmierciożerca musiał przerwać ponure rozmyślania. Rozejrzał się. Znajdowali się na małej polance- nie była większa niż sala lekcyjna w Hogwarcie. Dopływu światła skutecznie broniły wysokie drzewa, których gałęzie gęsto pokryły niebo nad nimi. W zasięgu wzroku nie było żadnej ścieżki, więc szansa, że ktoś im przeszkodzi była znikoma.
 -Może być?- Zapytała Klaudia zwracając się do Snape'a, który wciąż wpatrywał się w polankę.
 -Wzięłaś różdżki?- Spytał zamiast odpowiedzieć. Kiedy dziewczyna wyciągnęła obie różdżki z torby kontynuował.- Dobrze. Na początek proponuję jakieś proste zaklęcie. Na przykład Lumos. Lumos jest zaklęciem, które pozwala... Dlaczego tego nie notujesz?- Chłodny głos Snape'a zabarwił się zniecierpliwieniem i... gniewem?
 Klaudia wyjęła zeszyt i długopis i zaczęła pisać. Po kwadransie pisania przy świetle różdżki Severusa (mężczyzna zakazał stanowczo włączenia latarki) zabrzmiała komenda, która sprawiła, że serce dziewczyny zabiło mocniej.
 -Teraz weź po kolei każdą z różdżek i wypowiedz formułę zaklęcia. Jeśli poczujesz coś dziwnego, lub- w co wątpię- dodał ze zwykłą sobie drwiną.- zaklęcie zadziała będziesz odtąd używać tej różdżki, przy której się to stało. Zrozumiałaś?
 Klaudia tylko kiwnęła głową. Chwyciła pierwszą różdżkę- krótką i niezbyt giętką. Skupiła się i powiedziała:
 -Lumos!
 Nic się nie stało. Nieco zawiedziona wzięła drugą. Ta zdawała sobie być jej przeznaczona. Idealnie leżała w dłoni.
 -Lumos!- Zawołała po raz drugi.
 Ku wielkiemu zaskoczeniu jej i Severusa czubek różdżki rozbłysł jasnym światłem. Po chwili, w której oboje wpatrywali się w światełko, Klaudia uśmiechnęła się szeroko.
 Kto by pomyślał?, zapytał Snape sam siebie.

______________________________________________________________________________________

Witajcie! 
Przepraszam, że tak późno dodaję, ale końcówka wakacji= trzeba się wyszaleć ;).
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Nie jest dość długi, ale trudno...
Nie wiem jak będę dodawać posty w roku szkolnym. Postaram się jak najczęściej.
Pozdrawiam ;*.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rodział 4

 -Co tu robisz?- Spytała dziewczyna siadając na łóżku.
 -Co tu robię? A nie lepiej byłoby spytać kim jestem?- Odpowiedział.
 Snape wciąż stał na środku pokoju z różdżkami w ręku. Żeby nie peszyć dziewczyny odsunął krzesło od biurka i usiadł na nim.
 -Nie muszę o to pytać. Wiem, kim jesteś- powiedziała Klaudia. Widząc niedowierzanie na twarzy Severusa dodała- Nazywasz się Severus Snape. Jesteś byłym Śmierciożercą i Mistrzem Eliksirów, nauczałeś w Hogwarcie... A twoim patronusem jest łania.
 Snape nie zdołał w porę ukryć zdumienia. Klaudia widząc to uśmiechnęła się zadowolona z siebie.
 -Skąd?...
 -Nie ważne skąd wiem. Ważniejsze jest, co tu robisz. I gdzie jest mój kot?
 Severus zdał sobie sprawę, że dziewczyna nie odpuści. Nie patrząc na nią opowiedział, jak Bellatriks odkryła jego podwójną grę, jak musiał uciekać przed zwolennikami Voldemorta. Opowiedział nawet o spotkaniu animaga-psa, który poradził mu, gdzie może się ukryć.
 -A twój kot siedzi teraz przed tobą- dodał.- Jestem animagiem i zmieniam się w kota. Wzięłaś mnie z domu pana Puszczyka. Pamiętasz jeszcze?
 Nawet w panujących ciemnościach Mistrz Eliksirów zobaczył jak dziewczyna czerwieni się. Wiedział dlaczego. W ciągu tych kilku dniu, jakie tu spędził, Klaudia traktowała go jak przyjaciela. Zwierzała mu się i żaliła, mimo że nie mógł jej odpowiedzieć.
 A teraz najwidoczniej tego żałowała.
 Przez chwilę panowało niezręczne milczenie. Słychać było tylko dźwięk nadjeżdżających samochodów i szum wiatru w koronach drzew.
 -Nie wierzę- powiedziała Klaudia w pewnym momencie.- Takie rzeczy się nie zdarzają. Ja po prostu śpię. Zaraz się obudzę i nic nie będę pamiętać.
 Snape zirytował się. Czy ona naprawdę myśli, że to wszystko nie dzieje się naprawdę?
 -Czyżby?- Spytał mężczyzna uśmiechając się drwiąco.- Czy gdybym był tylko sennym majakiem mógłbym to zrobić?
 To mówiąc wyjął swoją różdżkę i machnął nią krótko. Zepsuta półka na książki, w którą rykoszetem odbiło się jedno z zaklęć Bellatriks, naprawiła się. Severus z zadowoleniem obserwował jak Klaudia otrząsa się z szoku.
 Dziewczyna spojrzała mu w oczy.
 -Dobra. Wierzę ci- istniejesz. Tylko co masz zamiar teraz zrobić? Skoro Lestrenge już cię znalazła może tu wrócić. A rodzice zauważą, jak kot ucieknie.
 Mistrz Eliksirów spojrzał na nią w zdumieniu. Dziewczyna mądrze gadała, a on podświadomie czuł, że może jej zaufać.
 -Nigdzie jeszcze nie pójdę- odparł uśmiechając się krzywo. Dawno nie używał tych mięśni.- Najpierw otoczę ten dom kilkoma zaklęciami ochronnymi. Powinny pomóc. Zrobię go też nienanoszalnym... Wiesz, co to znaczy?- Spytał. Dziewczyna kiwnęła głową.- Dobrze. No i oczywiście priorytetem jest nauka tutejszego języka. Czy... czy mogłabyś mnie trochę podszkolić?
 Czuł się niezręcznie prosząc ją o coś. Miał jednak przeczucie, że ona go nie wyśmieje. A co więcej- ona mu pomoże.
 Zbyt bardzo zawierzasz intuicji, Severusie, szepnął złowieszczo głos w jego głowie.
 -Jasne, chociaż dobrze ci już idzie- zgodziła się.- Ale ty też mnie trochę podszkolisz- dodała chytrze.
 -W czym mam?...- Zaczął Snape, ale urwał, bo zrozumiał o co jej chodzi.- Chcesz, żebym nauczył cię magii?
 -Nie ma nic za darmo. Albo nauczymy siebie nawzajem, albo nie nauczę się polskiego- stwierdziła.
 Severus wywrócił oczami.
 -Zgoda. Ale musisz znaleźć jakieś odludne miejsce. Nie chcę przypadkowych ofiar.
 -Już wiem, gdzie to będzie. Nie martw się- nikt tam nie zagląda.
 -Jeśli chcesz, żebym cię uczył- zaczął mężczyzna, na powrót przybierając swój chłodny ton.- musisz się do mnie zwracać "proszę pana" albo "panie profesorze". Zrozumiałaś?
 -Tak. Ale w takim razie ty też musisz mnie tak nazywać. W końcu ja też będę cię uczyć.
 Snape nic nie powiedział, tylko pokręcił głową z niedowierzaniem. Nigdy nie pomyślałby, że w akiej z pozoru miłej i grzecznej dziewczynie drzemie prawdziwy diabeł. W dodatku skłonny do szantażu.
 Gdzieś w mieszkaniu zegar wybił drugą w nocy.
 Druga, to godzina wampirów, pomyślała Klaudia, przypominając sobie wers z książki. Mimowolnie uśmiechnęła się lekko.
 -Musisz iść już spać- rozkazał były Śmierciożerca, wstając.- Jak na jedną noc dość wrażeń. Poza tym musisz się wyspać. Rodzice zauważą , jak zarwiesz noc.
 -Ale... Mogę cię najpierw o coś zapytać?- Spytała dziewczyna nieśmiało. Podciągnęła kołdrę pod brodę.
 -Taak?- Odparł Severus wstając. Zaraz się zmieni.
 -Czy... hmm... czy kastrując tego kota, w którego się zmieniasz, wykastrowaliśmy też ciebie??
 Snape, zamiast odpowiedzieć, rzucił dziewczynie mordercze spojrzenie. Zmienił się w kota i ostentacyjnie wymaszerował z pokoju, trzymając ogon wysoko w górze.

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 3

 Po zamknięciu drzwi rozgorzała prawdziwa kłótnia.
 -Co tutaj robi ten kot?! Mówiłam przecież: żadnych zwierzaków!
 -Sama powiedziałaś, że wolisz mieć kota niż psa! Poza tym on jest prezentem od wujka Puszczyka- broniła swojej racji Klaudia.
 -A kto niby się tym kotem zajmie?
 -Zawrzyjmy układ- powiedziała dziewczyna siląc się na spokój.- Kupimy mu wszystko co trzeba i pójdziemy z nim do weterynarza. Będziemy mu sprzątać kuwetę i w ogóle. Tylko niech on zostanie.
 -Ale nie może...
 -Spójrz na niego- powiedziała Ania podnosząc Severusa i podstawiając Heli, jej mamie, pod nos.- Spójrz w te oczy i powiedz, że go nie chcesz.
 Pani Hela spojrzała Snape'owi w oczy. Mężczyzna widział, jak z każdą chwilą jej złość mija.
 -Puff!... No dobrze, ja się zgadzam. Ale tata zaraz wróci ze sklepu. Zobaczymy co on na to.
 Z tatą Mateuszem poszło szybciej. Może dlatego, że zaraz wychodził do pracy? Zgodził się, żeby kot został na stałe.
 Było przed północą kiedy mieszkańcy domu rozeszli się spać. Severus ułożył się w nogach łóżka Klaudii i zasnął.
 Dzień po tym, jak opuścił państwa Puszczyków rozpoczęła się narada nad wyborem imienia dla niego.
 -To musi być jakieś ciekawe i oryginalne imię. Może Behemot?- Zaproponowała Klaudia.
 -Nie przesadzaj. Może Puszek?- Odezwała się Ania.
 -Nie może być Puszek. Poprzedni kot miał tak na imię, a każde zwierzę powinno mieć swoje własne- wtrąciła się pani Hela.
 -Może Azazel? Jak ten diabeł z książki...- zaczęła Klaudia, ale urwała widząc niezbyt przychylne spojrzenia skierowane w jej stronę.- Co?
 -Daj se siana i przestań wymyślać- stwierdziła Natalia.- Może... Alex?
 Te imię spodobało się wszystkim.
 Minął już jakiś czas odkąd dziewczynki przywiozły go do siebie. Ku swojemu przerażeniu polubił je. Zwłaszcza tą, która go tu przyniosła. Mimo, że bardzo się starał, nie potrafił odgonić ciepłych, ojcowskich uczuć, które żywił do Klaudii, Natalii i Ani.
 Słyszał czasami, jak mówią coś o weterynarzu (później boleśnie dowiedział się o co im chodziło), jednak na jego widok przerywały rozmowy. Jakby bały się, że może je zrozumieć.
 Pewnego dnia dziewczyny zaciągnęły go do weterynarza. Snape wyczuwając, że święci się coś niedobrego, zapierał się jak mógł, ale w końcu wyciągnęli go z transportera.
 -Co mu dolega?- Spytał weterynarz.
 -Nic.  Przyszłyśmy go odrobaczyć i wykastrować- powiedziała Hela.
 Sevcio nie bardzo wiedział co znaczy to słowo. Nie znał jeszcze dobrze tego języka.
 -Okej. Dam mu teraz zastrzyk znieczulający, a jak odpłynie to go wykastruję.
 I zanim Mistrz Eliksirów zdążył zareagować poczuł ukłucie w tylnej części ciała. Bardzo szybko zapadł się w ciemność.
 Gdy się obudził leżał w domu swoich nowych właścicieli. Nie czuję tyłka, uświadomił sobie przerażony Snape. Spróbował się podźwignąć, ale zaraz zatoczył się do przodu. Nie czuł nóg.
 Kiedy odzyskał sprawność w tylnych kończynach była już późna noc. Spałem cały dzień?, zdziwił się. Nie miał jednak czasu roztrząsać tego problemu, bo usłyszał charakterystyczny trzask towarzyszący aportacji.  Po chwili do pokoju Klaudii weszła Bellatriks z dwoma Śmierciożercami.
 -Tak myślałam, że cię tu spotkam, Severusie- szepnęła mściwie Lestrenge.
 -Za to ja nie spodziewałem się zobaczyć tu ciebie- powiedział Snape. Był już w swojej zwykłej postaci przerośniętego nietoperza.
 -Widzę, że znalazłeś sobie całkiem miłe towarzystwo- zakpiła patrząc na śpiącą twarz dziewczyny.- Co ty na to, żeby ją trochę ozdobić?- Spytała wyciągając różdżkę.
 Ale Snape był szybszy. Stanął między dziewczyną, a Śmierciożercami z wyciągniętą różdżką.
 -Na twoim miejscu nie próbowałbym- powiedział lodowatym tonem.
 Bellatriks zaśmiała się cicho, ale z kpiną.
 -Cyzby biednemu Sevelusiowi zmiękło selduszko?- Spytała, przedrzeźniając ton osoby mówiącej do dziecka.
 Snape nic nie odpowiedział. Wciąż patrzył się na nią, jak na coś obrzydliwego, c przywarło mu do podeszwy.
 Bellatriks musiała dać jakiś znak, bo dwójka przybyłych Śmierciożerców zaczęła wyciągać różdżki. Severus po raz kolejny okazał się szybszy od nich. Rozbroił mężczyzn stojących za kobietą i teraz mierzył do niej z trzech różdżek. Niestety hałas, którego narobiły trzy zaklęcia odbite w różnych kierunkach, sprawił że dziewczyna za Snape'm zaczęła się budzić.
 -Jeszcze się policzymy- syknęła wściekle Bellatriks, chwyciła swoich towarzyszy i teleportowała się z trzaskiem.
 Mężczyzna obrócił się w stronę Klaudii. Nie spała już, tylko patrzyła na niego.
 -O, cholera- zaklęła cicho napotkawszy jego spojrzenie.
 Snape, po raz pierwszy od długiego czasu, uśmiechnął się prawdziwie.