Po zamknięciu drzwi rozgorzała prawdziwa kłótnia.
-Co tutaj robi ten kot?! Mówiłam przecież: żadnych zwierzaków!
-Sama powiedziałaś, że wolisz mieć kota niż psa! Poza tym on jest prezentem od wujka Puszczyka- broniła swojej racji Klaudia.
-A kto niby się tym kotem zajmie?
-Zawrzyjmy układ- powiedziała dziewczyna siląc się na spokój.- Kupimy mu wszystko co trzeba i pójdziemy z nim do weterynarza. Będziemy mu sprzątać kuwetę i w ogóle. Tylko niech on zostanie.
-Ale nie może...
-Spójrz na niego- powiedziała Ania podnosząc Severusa i podstawiając Heli, jej mamie, pod nos.- Spójrz w te oczy i powiedz, że go nie chcesz.
Pani Hela spojrzała Snape'owi w oczy. Mężczyzna widział, jak z każdą chwilą jej złość mija.
-Puff!... No dobrze, ja się zgadzam. Ale tata zaraz wróci ze sklepu. Zobaczymy co on na to.
Z tatą Mateuszem poszło szybciej. Może dlatego, że zaraz wychodził do pracy? Zgodził się, żeby kot został na stałe.
Było przed północą kiedy mieszkańcy domu rozeszli się spać. Severus ułożył się w nogach łóżka Klaudii i zasnął.
Dzień po tym, jak opuścił państwa Puszczyków rozpoczęła się narada nad wyborem imienia dla niego.
-To musi być jakieś ciekawe i oryginalne imię. Może Behemot?- Zaproponowała Klaudia.
-Nie przesadzaj. Może Puszek?- Odezwała się Ania.
-Nie może być Puszek. Poprzedni kot miał tak na imię, a każde zwierzę powinno mieć swoje własne- wtrąciła się pani Hela.
-Może Azazel? Jak ten diabeł z książki...- zaczęła Klaudia, ale urwała widząc niezbyt przychylne spojrzenia skierowane w jej stronę.- Co?
-Daj se siana i przestań wymyślać- stwierdziła Natalia.- Może... Alex?
Te imię spodobało się wszystkim.
Minął już jakiś czas odkąd dziewczynki przywiozły go do siebie. Ku swojemu przerażeniu polubił je. Zwłaszcza tą, która go tu przyniosła. Mimo, że bardzo się starał, nie potrafił odgonić ciepłych, ojcowskich uczuć, które żywił do Klaudii, Natalii i Ani.
Słyszał czasami, jak mówią coś o weterynarzu (później boleśnie dowiedział się o co im chodziło), jednak na jego widok przerywały rozmowy. Jakby bały się, że może je zrozumieć.
Pewnego dnia dziewczyny zaciągnęły go do weterynarza. Snape wyczuwając, że święci się coś niedobrego, zapierał się jak mógł, ale w końcu wyciągnęli go z transportera.
-Co mu dolega?- Spytał weterynarz.
-Nic. Przyszłyśmy go odrobaczyć i wykastrować- powiedziała Hela.
Sevcio nie bardzo wiedział co znaczy to słowo. Nie znał jeszcze dobrze tego języka.
-Okej. Dam mu teraz zastrzyk znieczulający, a jak odpłynie to go wykastruję.
I zanim Mistrz Eliksirów zdążył zareagować poczuł ukłucie w tylnej części ciała. Bardzo szybko zapadł się w ciemność.
Gdy się obudził leżał w domu swoich nowych właścicieli. Nie czuję tyłka, uświadomił sobie przerażony Snape. Spróbował się podźwignąć, ale zaraz zatoczył się do przodu. Nie czuł nóg.
Kiedy odzyskał sprawność w tylnych kończynach była już późna noc. Spałem cały dzień?, zdziwił się. Nie miał jednak czasu roztrząsać tego problemu, bo usłyszał charakterystyczny trzask towarzyszący aportacji. Po chwili do pokoju Klaudii weszła Bellatriks z dwoma Śmierciożercami.
-Tak myślałam, że cię tu spotkam, Severusie- szepnęła mściwie Lestrenge.
-Za to ja nie spodziewałem się zobaczyć tu ciebie- powiedział Snape. Był już w swojej zwykłej postaci przerośniętego nietoperza.
-Widzę, że znalazłeś sobie całkiem miłe towarzystwo- zakpiła patrząc na śpiącą twarz dziewczyny.- Co ty na to, żeby ją trochę ozdobić?- Spytała wyciągając różdżkę.
Ale Snape był szybszy. Stanął między dziewczyną, a Śmierciożercami z wyciągniętą różdżką.
-Na twoim miejscu nie próbowałbym- powiedział lodowatym tonem.
Bellatriks zaśmiała się cicho, ale z kpiną.
-Cyzby biednemu Sevelusiowi zmiękło selduszko?- Spytała, przedrzeźniając ton osoby mówiącej do dziecka.
Snape nic nie odpowiedział. Wciąż patrzył się na nią, jak na coś obrzydliwego, c przywarło mu do podeszwy.
Bellatriks musiała dać jakiś znak, bo dwójka przybyłych Śmierciożerców zaczęła wyciągać różdżki. Severus po raz kolejny okazał się szybszy od nich. Rozbroił mężczyzn stojących za kobietą i teraz mierzył do niej z trzech różdżek. Niestety hałas, którego narobiły trzy zaklęcia odbite w różnych kierunkach, sprawił że dziewczyna za Snape'm zaczęła się budzić.
-Jeszcze się policzymy- syknęła wściekle Bellatriks, chwyciła swoich towarzyszy i teleportowała się z trzaskiem.
Mężczyzna obrócił się w stronę Klaudii. Nie spała już, tylko patrzyła na niego.
-O, cholera- zaklęła cicho napotkawszy jego spojrzenie.
Snape, po raz pierwszy od długiego czasu, uśmiechnął się prawdziwie.
Snape i ciepłe ojcowskie uczucia ... ;) co mu zrobiłaś:)
OdpowiedzUsuńHahaha! :) Kastracja, nic tylko kastracja xD.
UsuńKastracja ?! Hahaha... Wybacz Sev. Cos czuje ze bedzie mial ciezko ;/
OdpowiedzUsuń