sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 12

 Kolejne dni mijały Klaudii miło i przyjemnie. Zaledwie w ciągu tygodnia zdążyła poznać wszystkich członków Zakonu Feniksa, a z niektórymi nawet się zaprzyjaźniła. Dużo czasu spędzała razem z Fredem i George'm. Wspólnie śmiali się z wygłupów Tonks, odgnamiali ogród i zjeżdżali na sankach po śniegu.
 W ciągu dnia Klaudii prawie w ogóle nie było w Hogwarcie. Do swojego pokoju w komnatach Snape'a wracała jedynie na noc, przez co rzadko widywała swojego nauczyciela. Ale jej- w przeciwieństwie do Mistrza Eliksirów- nie przeszkadzało to za bardzo. Wręcz przeciwnie- już nie musiała znosić nieustannych obelg i pomiatania sobą.
 Skoro już mowa o Sevie... Od kiedy Klaudia zaczęła spędzać całe dnie z bliźniakami mężczyzna przestał zachowywać się normalnie. Zwykłe dla niego napady złego humoru zdarzały się rzadziej, ale jeśli już wybuchnął był bardzo nieprzyjemny.Wiele osób uważało, że to "ta dziewczyna tak na niego działa". Może to i prawda? W końcu była osobą, która mu pomogła, gdy włóczył się po Polsce jako kot.
 Ale zostawmy rozważania nad tym co było i skupmy się na tym, co jest teraz.
 dawno wybił już północ, kiedy Klaudia przekroczyła próg Hogwartu. Było bardzo późno- i ona o tym wiedziała- ale co mogła poradzić na to, że przyjęcie pożegnalne ferii trwało tak długo? To nie moja wina, myślała dziewczyna kierując swoje kroki ku lochom. To przez Freda i George'a. Gdyby nie ich głupie pomysły... Wiedziała jednak, że w kłótni ze Snape'm będzie to słaby argument.
 Ostrożnie otworzyła drzwi, za którymi były kwatery Severusa. Chciała chyłkiem prześlizgnąć się do swojego pokoju, ale po zaledwie dwóch krokach zamarła. Nie była przygotowana na to, co zobaczyła.
 Fotel, stojący zwykle koło kominka, został przeniesiony przed drzwi, w których stała Klaudia i był zwrócony przodem do nich. Siedział na nim Mistrz Eliksirów. Miał zmiętą szatę i spał. U jego stóp leżała butelka (sądząc po zapachu) jakiegoś alkoholu. Dziewczyna nie zdołała powstrzymać uśmiechu, który wpełzł jej na usta. Po cichu poszła do łazienki i już po chwili wróciła z ogromnym, czerwonym kocem. Ostrożnie podeszła do śpiącego profesora i przykryła go. Oddaliła się zaledwie kilka kroków, gdy usłyszała jak ją woła.
 -Wróć.
 Klaudia- chcąc, nie chcąc- zawróciła i stanęła przed Snape'm.Mężczyzna miał otwarte oczy, wciąż jeszcze zamglone snem. Nadal był przykryty kocem.
 -Zapomniałaś gdzie mieszkasz? A może już ci się tutaj nie podoba?
 Gdy dziewczyna nie odpowiedziała wstał gwałtownie i ryknął:
 -Odkąd poznałaś te bachory z Zakonu cały dzień cię nie ma! Włóczysz się z nimi i Merlin raczy wiedzieć, co jeszcze robisz!! Nie będę tego dłużej tolerował! Dumbledore kazał mi się tobą zaopiekować i uczyć podstaw samoobrony, a ty to wszystko utrudniasz! Jak mam dbać o twoje bezpieczeństwo, kiedy nie wiem gdzie jesteś?! Jak mam cię uczyć pojedynków, jeśli cały dzień cię nie ma?! Jak...
 -Daj już spokój!- Przerwała mu Klaudia.- Wbrew wszystkiemu to jest moje życie i nikt nie będzie mi mówił, co mam robić!
 -I tu się zdziwisz! Jutro siedzisz cały dzień w domu! A jak ci coś nie pasuje to idź do dyrektora!- Dodał celując palcem w drzwi.
 Klaudia była zbyt zszokowana, żeby coś powiedzieć. Odwróciła się tylko na pięcie i pobiegła do swojego pokoju. Z hukiem zatrzasnęła drzwi i rzuciła się na łóżko. Nie wiedząc kiedy zaczęła szlochać w poduszkę, aż zmorzył ją sen.

 Severus wyrzucał sobie, jak źle potraktował dziewczynę. Chciał porozmawiać z nią o tym na spokojnie, ale widocznie jego wybuchowy charakter- i butelka Ognistej- miał swoje zdanie. Profesor długo nie mógł zasnąć, a gdy mu się to wreszcie udało wiercił się niespokojnie.

***

 Następnego dnia do Hogwartu zaczęli napływać uczniowie wracający z ferii świątecznych. Mury szkoły znów zaczęły tętnić gwarem rozmów. Severus w ciągu kilku godzin odjął uczniom ponad sto punktów. Nie chciał się przyznać do tego- nawet przed samym sobą- ale bał się spotkania z Klaudią. Nie wiedział, jak ma się zachować po wczorajszej kłótni, dlatego już od rana krążył niby nietoperz po szkolnych korytarzach.
 Klaudia obudziła się dopiero przed południem. Zdziwiła się, gdy zobaczyła jak długo spała. Niespiesznie wzięła mundurek obowiązujący w Hogwarcie i udała się do łazienki. Po długiej i gorącej kąpieli- podczas której nikt jej nie przeszkadzał- zjadła śniadanie. Była w trakcie dokładni naleśników, gdy drzwi łączące gabinet Mistrza Eliksirów i salon otwarły się. Dziewczyna odruchowo wyciągnęła różdżkę i skierowała ją w przybysza.
 -Masz niezły refleks- pochwalił ją Lupin.
 -Dziękuję- powiedziała odkładając różdżkę na stół.- Proszę, niech pan usiądzie.
 Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i usiadł naprzeciwko Klaudii.
 -Jak tam wczorajsza impreza w Norze? Słyszałem, że nieźle się bawiliście- zagadnął, nalewając sobie kawy.
 -Było super! Szkoda, że pana tam nie było. Fred i George odpalili fajerwerki, a później pokazywali nam swoje najnowsze gadżety ze sklepu...
 Dziewczyna długo opowiadała o wydarzeniach wczorajszego dnia, pomijając bardziej "grzeszne" kawałki. Gdy skończyła mówić Lupin odezwał się.
 -Czyli nieźle zabalowaliście. A powiedz mi, jak zareagował Severus kiedy wczoraj przyszłaś? Domyślam się, że był wniebowzięty- dodał z uśmiechem.
 -Oczywiście. Był w tak dobrym nastroju, że zrobił mi wykład- dodała krzywiąc się.- Mówił coś, że codziennie gdzieś znikam, a on nie może mnie pilnować, tak jak mu to kazał robić Dumbledore. Wspominał też, że nie uczę się regularnie zaklęć obronnych, które mogą mi się przydać. Albo coś takiego...
 Po słowach dziewczyny zapadła cisza, podczas której Remus patrzył się na ogień płonący w kominku.
 -Wiesz- odezwał się po chwili ostrożnie dobierając słowa.- On może mieć trochę racji. Nie, posłuchaj mnie. Postaw się w jego sytuacji. Albus kazał mu dbać o twoje bezpieczeństwo i uczyć cię zaklęć obronnych- i mądrze zrobił. Snape umie się pojedynkować. A ty- zamiast mu w tym pomóc- utrudniasz to. Severus będzie mógł cię chronić tylko jeśli będzie wiedział, gdzie jesteś.
 -Może i coś w tym jest, ale z drugiej strony to podpada pod ograniczanie mi wolności.
 -Można to tak odebrać. Ale pomyśl- wolisz umieć się obronić i mieć ograniczoną wolność, czy być nieograniczaną przez cokolwiek, ale bezbronną?
 -No dobra, przekonał mnie pan- stwierdziła zrezygnowana Klaudia dźgając naleśniki widelcem.
 -Remus- odparł, a widząc zdezorientowane spojrzenie dziewczyny dodał z uśmiechem.- Mam na imię Remus.

***

 Ten pierwszy dzień szkoły dłużył się wszystkim niemiłosiernie. Klaudia siedziała w swoim pokoju i patrzyła się bezmyślnie w sufit. Profesorek zakazał jej ruszania się gdziekolwiek poza jego komnaty, więc dziewczyna nudziła się cały dzień. Snape wcale nie miał się lepiej. Uczniowie należący do Zakonu szczególnie dali mu się we znaki na tych pierwszych lekcjach. Prym wśród nich wiedli Fred i George- jak zwykle. Kiedy wreszcie nadszedł wieczór Snape wrócił do swojego gabinetu. Był zmęczony tym pierwszym dniem nauki. Całkiem zapomniał, jak to jest użerać się z bandą takich przygłupich...
 -Cześć. Nie wiedziałam, że przyszedłeś.
 Klaudia stała oparta o drzwi i bawiła się różdżką patrząc uważnie na swojego nauczyciela.
 -Jak widać już jestem- odparł zgryźliwie. Nadal jej nie polubił.- Mam nadzieję, że robiłaś dzisiaj coś pożytecznego?
 -Tak- a widząc uniesione brwi Severusa dodała.- Znalazłam u ciebie w pokoju książkę z zaklęciami. Nudziło mi się, więc ją wzięłam. Nauczyłam się Accio, Reparo, Reducto...
 -Pokarz- przerwał jej mężczyzna.
 Dziewczyna wystąpiła na środek pokoju. Wycelowała różdżką w czarne pióro leżące koło Seva i zawołała:
 -Accio!
 Pióro posłusznie poderwało się i wylądowało na wyciągniętej ręce dziewczyny. Klaudia ponownie skierowała różdżkę w wybrany cel. Tym razem jej ofiarą miała stać się półka z książkami.
 -Reducto!
 Eksplozja wstrząsnęła całym gabinetem. Jak to dobrze, że rzuciłem zaklęcie wyciszające na swoje komnaty, pomyślał Severus strącając kawałki drewna z biurka.
 -Reparo!- Krzyknęła Klaudia ponownie i już po chwili wszystko było naprawione.
 -Całkiem dobrze, ale to są zaklęcia na poziomie pierwszej klasy- stwierdził profesorek.- Każdy to potrafi. Uczyłaś się może czegoś trudniejszego?
 W odpowiedzi jego podopieczna wymamrotała coś niezrozumiale.
 -Możesz powtórzyć? Tylko tym razem głośniej, bo nie było cię słychać.
 -No...- zaczęła łamiąc sobie palce.- Bo ja... próbowałam... Próbowałam wyczarować Patronusa, ale...
 -To nie twój poziom- wtrącił od razu, uczynny jak zwykle, Mistrz Eliksirów.- To jest na poziomie owutemów, jak nie później. Udało ci się wyczarować chociaż mgiełkę?
 -Tak- odparła prawie szeptem.
 -Pokarz.
 Przez chwilę panowała cisza. W tej ciszy Klaudia podniosła drżącą ręką różdżkę.
 -Expecto patronum- powiedziała.
 Natychmiast z końca jej różdżki wystrzeliło coś srebrnobiałego. Nie dało się tego zidentyfikować, bo zniknęło zbyt szybko. Można było tylko zauważyć, że jest to jakieś duże zwierze.
 -O czym pomyślałaś?- Głos, którym wypowiedziano to zdanie był ochrypły i przebrzmiewało w nim niedowierzanie.
 -O tym, jak po raz pierwszy zobaczyłam Hogwart.
 Snape śmiał się tak długo, że Klaudia obawiała się, czy na pewno jej nauczyciel jest zdrowy na umyśle. Gdy się wreszcie uspokoił spojrzał na dziewczynę, jak na coś niezbyt mądrego.
 -To jest naprawdę szczęśliwe wspomnienie- stwierdził z ironią w głosie.- Nie miałaś innego?
 -Wydawało mi się, że jest wystarczające- zaperzyła się.
 -Nie doczytałaś, że to ma być BARDZO SZCZĘŚLIWE wspomnienie? Żeby wyczarować Patronusa trzeba długo ćwiczyć i mocno skupić się na wspomnieniu.  Jeśli czujesz się na siłach, to znajdź inne wspomnienie i spróbuj jeszcze raz- dodał po chwili ciszy.
 Dziewczyna zamknęła oczy. W skupieniu zacisnęła pięści. Trwała tak chwilę, aż w końcu- wciąż nie otwierając oczu- wyciągnęła przed siebie różdżkę.
 -Expecto patronum!
 Tym razem z końca jej różdżki wypłynął biały tygrys. Nie rozwiał się, tylko stanął przed Snape'm i czekał. Klaudia otworzyła oczy. Jej wzrok od razu padł na Patronusa. Gdy go zobaczyła uśmiechnęła się lekko.
 -I co?- Spytała Severusa.
 -Nawet nieźle. Mi udało się za pierwszym podejściem- dodał i poszedł do swojego pokoju.
 Klaudia opuściła różdżkę i jej patronus- tygrys rozwiał się w oparach srebrzystobiałej mgły.

***

 Ten wieczór obył się beż kłótni Klaudii z Sevem. Dziewczyna była mu w pewnym stopniu wdzięczna za to, że docenił jej zaklęcia. Snape wciąż był pod wrażeniem dokonań dziewczyny- żeby wyczarować Patronusa za drugim podejściem? W tym wieku?
 W czasie kolacji rozmawiali całkiem normalnie. Klaudia wypytywała o świat czarodziejów, a Severus- mniej lub bardziej dokładnie- odpowiadał na jej pytania. Po skończonym posiłku dziewczyna powiedziała "Dobranoc" i udała się do swojego pokoju. Niespiesznie przebrała się w piżamę i ułożyła w łóżku. Zapaliła koniec różdżki i zaczęła czytać książkę poświęconą transmutacji ludzkiej. Szczególnie zwróciła uwagę, na rozdział poświęcony animagom. Nie czytała jednak długo, bo już po chwili zmorzył ją sen.
 Severus tymczasem siedział przy biurku i sprawdzał prace domowe uczniów. Nie było to miłe zajęcie. Co drugie wypracowanie nadawało się tylko do kosza., a cała reszta była niewiele lepsza.
 Było już dobrze po północy, gdy uszu Snape'a dobiegły czyjeś krzyki i płacz. Mężczyzna zerwał się zza biurka i wyciągnął różdżkę. Uniósł ją i wyszedł na korytarz. Tutaj lamenty przybrały na sile. Dobiegały... z pokoju Klaudii? Severus przeraził się nie na żarty. Co takiego musiało się stać, żeby dziewczyna aż tak krzyczała? Z rozmachem otworzył drzwi i wpadł do jej pokoju. To co zobaczył zbiło go nieco z tropu.
 Klaudia miotała się w pościeli jak oszalała. Kopała i zaciskała pięści. Co jakiś czas przez jej krzyki przedzierał się głośny szloch. Perliste łzy płynęły nieprzerwanie po policzkach.
 Mężczyzna- nie zastanawiając się długo- podbiegł do niej. Usiadł na łóżku i nieporadnie dotknął ramienia swojej podopiecznej- nie do końca wiedział, jak ma się zachować. Gdy Klaudia poczuła jego dotyk drgnęła i przestała krzyczeć. Powoli otworzyła załzawione oczy i spojrzała na Snape'a spod sklejonych rzęs. Kiedy go rozpoznała zerwała się i przytuliła do zszokowanego mężczyzny. Po chwili znowu zaczęła płakać. Severus ostrożnie przytulił ją, odchrząknął, po czym spytał starając się brzmieć normalnie.
 -Co się stało?
 -Ś-ś-śmierciożercy- wydusiła z siebie.-Oni... t-torturowali m-moją rodzinę-ę, a p-potem ich z-zabili!- Wyjąkała znów zalewając się łzami i wtulając w szatę czarodzieja.
 -Och, ty głupia idiotko, to był tylko sen! Wszystko jest dobrze... Moja szata nadaje się tylko do prania... Oj, no przestań już! Nic się nie stało... To był tylko koszmar, rozumiesz? Halo! Czy coś dociera do tego pustego łba?! Daj se siana, dziewczyno! Zakon się nimi zajmuje, są bezpieczni. Czego nie można powiedzieć o tobie; jak jutro oprzytomniejesz, to się policzymy...
 Snape próbował pocieszyć dziewczynę, ale niezbyt mu się to udawało. Głaszcząc ją po włosach próbował przemówić jej do rozsądku, ale nie mógł powstrzymać się od wyzywania i wygrażania Klaudii. Gdyby tego nie zrobił nie byłby sobą! Długo trwało, nim wreszcie dziewczyna odkleiła się od niego. Nie patrzyła na mężczyznę, tylko wpatrywała się w dal.
 -Nareszcie. Już myślałem, że nigdy nie przestaniesz- zaczął marudzić Snape.- Zniszczyłaś mi szatę. To była moja ulubio...
 -On musi zginąć- przerwała mu dziewczyna. Zdawała się go w ogóle nie słuchać.
 -Kto?
 -Voldemort- a widząc dziwne spojrzenie Severusa dodała.- To on stoi za tym wszystkim, prawda? Za atakiem Bellatriks i Greyback'a.
 -Skąd...?
 -Remus mi powiedział.
 Już ja sobie porozmawiam z Lupinem. zezłościł się Snape. To przez niego miałem tę małą atrakcję! Nic nie powiedział na głos, tylko wstał z zamiarem wyjścia z pokoju.
 -On musi zginąć- powtórzyła Klaudia, gdy mężczyzna był już przy drzwiach.
 Severus spojrzał na nią przez ramię.
 -Wszyscy tego chcemy- powiedział i wyszedł.

________________________________________________________________________________

Witajcie, kochani!
Przepraszam, że dopiero teraz, ale wiecie jak to jest: szkoła nie radość ;).
Mam nadzieję, że rozdział choć troszkę się Wam spodoba. Jak najszybciej postaram się dodać następny.
Dobranoc i miłego czytania ;*.


niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 11

 Severus zaczął powoli odzyskiwać przytomność. Pod palcami czuł miękki materiał, który mógł być kołdrą. Wokół unosiło się ciepłe powietrze, zmieszane z przyjemnym zapachem starych książek i palonego drewna. Mężczyzna uchylił powieki i zobaczył sufit swojego pokoju. Jestem w domu, pomyślał z przekąsem. Spróbował się podnieść, choć przy każdym ruchu, jaki wykonał, lekki ból w klatce piersiowej przeradzał się w ostre kłucie. Udało mu się usiąść, ale czyjeś ręce natychmiast popchnęły go na poduszki.
 -Masz leżeć. I nawet nie próbuj wstawać, bo unieruchomię cie zaklęciem- dodała Klaudia, kiedy Snape już próbował się podnieść.
 Mężczyzna skrzywił się i opadł na poduszki. Po chwili poczuł, jak dziewczyna kładzie zimny kompres na jego gorące czoło.
 -Co się stało?- Spytał, gdy cisza między nimi zaczęła się przedłużać. Nawet jego przeraził głos, którym wypowiedział to zdanie: cichy i ochrypły od długiego krzyku.
 -Filch znalazł cię za bramą Hogwartu. Jak tylko cię zobaczył, pobiegł po Dumbledore'a (Chyba "pokuśtykał".). Dyrektor lewitował cię na nosze i przyniósł tutaj. Wyglądałeś... strasznie- opowiadała dalej Klaudia.- Szaty całe w strzępach i skąpane we krwi. Twarz blada, jak u trupa, a ręce i nogi pocięte czymś ostrym. Myślałam, że nie żyjesz. Dumbledore położył cię tutaj i kazał mi się tobą zająć.
 Gdy skończyła mówić Snape skrzywił się nie tylko z bólu. Świetnie! KOCHAM Albusa! Żeby kazać komuś się mną opiekować?!Do reszty zdziwaczał! Chociaż... może znajdę przyjemną stronę, w tak głupim rozkazie?... Przy tej ostatniej myśli paskudny uśmiech zagościł na jego twarzy. /w tym samym momencie jego twarz zaatakowały szpileczki bólu. Profesorek wciągnął z sykiem powietrze.
 -Co się stało? Jak się czujesz?- Zapytała natychmiast dziewczyna patrząc na niego z przestrachem.
 -A myślisz, że jak ja się czuję?- Severus odpowiedział pytaniem na pytanie. Mówił cicho, bo jego zdarte gardło nie nadawało się do krzyku.- Wyobraź sobie, że ktoś tnie ci nożem skórę i wsypuje sól w rany. Zapewniam cię, że po czymś takim nie będziesz się mnie pytać, jak się czuję. A teraz- dodał, bo jego podopieczna już otwierała usta, żeby coś powiedzieć.- podaj mi książkę z szafki nocnej i wezwij Albusa. Muszę z nim porozmawiać.
 -Nie jestem twoją służącą!- Zaperzyła się Klaudia.
 -Może i nie jesteś, ale jak sama stwierdziłaś Dumbledore kazał ci się mną opiekować. I jeśli nie chcesz, żebym zszedł na zawał sięgając po tę książkę bądź tak łaskawa i zrób to o co cię prosiłem.
 Dziewczyna pufnęła z bezsilnej złości. Podała mu książkę i wyszła poszukać Dumbledore'a. Znalazła go na wieży astronomicznej. Stał oparty o barierkę i wpatrywał się w przestrzeń niewidzącym wzrokiem. Kiedy usłyszał za sobą kroki odwrócił się.
 -Oh, to ty Klaudia- powiedział na jej widok.- Co cię do mnie sprowadza, moja droga?
 -Dzień dobry, profesorze. Profesor Snape się obudził i prosił, żebym pana sprowadziła.
 -Oczywiście, prowadź.
 Klaudia poprowadziła Albusa do komnat Severusa. Otworzyła drzwi jego sypialni i przepuściła dyrektora przodem. Siwowłosy mężczyzna podszedł do łóżka Snape'a i oparł się o jedną z kolumienek.
 -Obudziłeś się. Byłeś w tak poważnym stanie, że nie spodziewałem się, że dzisiaj odzyskasz przytomność.
 -Przykro mi, że cię rozczarowałem- powiedział zjadliwie Severus, po czym zwrócił się do Klaudii.- Wyjdź stąd, dorośli muszą porozmawiać.
 -O czym? O Ognistej Whisky?- Zakpiła dziewczyna.
 -Nawet jeśli, to nie powinno cię to interesować. Zrób coś pożytecznego i poukładaj klasami pergaminy z mojego biurka w gabinecie.
 Nie doczekał się odpowiedzi. Zamiast niej otrzymał głośne trzaśnięcie drzwiami i kilka przekleństw.
 -Nie możesz być dla niej choć trochę milszy? Co ona ci takiego zrobiła, że ją tak traktujesz?- Spytał Dumbledore.
 -Wystarczy, że istnieje- mruknął Mistrz Eliksirów.- Spotkałem się dzisiaj z Voldemortem- dodał. Chciał mieć tą rozmowę jak najszybciej z głowy.
 -Tak, domyśliłem się tego- westchnął dyrektor.- W takim stanie mogłeś wrócić tylko...
 -Możesz mi nie przerywać? Nie uśmiecha mi się słuchanie twojego ględzenia. Więc, jak już mówiłem, spotkałem się z Czarnym Panem- kontynuował.- Ucięliśmy sobie całkiem miłą pogawędkę. Powiedziałem mu, że na twoje polecenie miałem dać się "zdemaskować" Bellatriks. Potem kazałeś mi się ukryć wśród mugoli i nie reagować na wezwania Sam-Wiesz-Kogo. Miałem zaprzyjaźnić się z pewną dziewczyną z mugolskiej rodziny i nauczyć ją magii. Powiedziałem też, że według ciebie ta mugolka może pokonać Czarnego Pana.
 -Zdajesz sobie sprawę, że naraziłeś Klaudię na wielkie niebezpieczeństwo?- Spytał Dumbledore uciskając nasadę nosa.
 -Tak. Ale co takiego, twoim zdaniem, miałem mu powiedzieć? Że nie jestem mu wierny i cały czas z nim pogrywałem? Ale by się ucieszył!- Zakpił drugi czarodziej.
 Albus spojrzał na niego ciężkim wzrokiem.
 -To nie jest temat do żartów. Jakie ci wydał rozkazy?
 -Odsunął mnie od wszystkich działań. Chce, żebym przekonał cię, że możesz mi ufać.
 -Wypełnij jego rozkaz. Informuj mnie o wszystkim co ci powie- rzekł wstając. Był już przy drzwiach, gdy obrócił się i dodał.- Miej oko na tą dziewczynę.
 I wyszedł.
 Snape zamknął oczy i wypuścił ze świstem powietrze.

***

 Kolejne godziny profesorek spędził bardzo pracowicie, a mianowicie- wymyślał dla swojej podopiecznej coraz to nowe zadania. Kazał jej między innymi czyścić kociołki bez użycia magii (Sam je sobie umyj! Wiesz, jakie one są przypalone?!), poukładać alfabetycznie książki na regale obok kominka (Nie dało się ich bardziej poprzestawiać?), czytać na głos przepis na Eliksir Prieta (Fuj! Kto normalny ucina sobie palce, żeby je dodać do wywaru?!) i przygotować mu samodzielnie posiłek (Co ja jestem: skrzat domowy?!). Podczas gdy Klaudia wyzywała stan umysłowy i zdrowie psychiczne Snape'a, mężczyzna chichotał pod nosem.
 Po zjedzeniu obiadu Severus wpadł na genialny, w jego mniemaniu, pomysł. Przywołał do siebie dziewczynę i zwrócił się do niej głosem ociekającym słodyczą.
 -Jak dotąd spisałaś się bardzo dobrze, ale to były proste zadania. Teraz chciałbym, żebyś oczyściła kominek z sadzy i napaliła w nim, bo -niestety- w lochach jest zawsze zimno.
 -Ale... ja nie znam odpowiednich zaklęć- zaczęła słabo protestować.
 -Więc będziesz musiała to zrobić w mugolski sposób, prawda? To ci się przyda- dodał machnąwszy różdżką i przed kominkiem pojawiło się wiadro ze szczotkami i drewnem na opał.
 Dziewczyna bez słowa wzięła się do pracy. Była zbyt zmęczona na kłótnie z Severusem. Włożyła długą szczotkę do kominka i popchnęła. To był błąd. Po chwili z komina wystrzelił ogromny słup sadzy prosto w twarz Klaudii. Kiedy otworzyła oczy- bo tylko na ich zamknięcie starczyło czasu- jej spojrzenie padło na lusterko wiszące nad kominkiem. Cała twarz i włosy dziewczyny były czarne- jedynie białka odcinały się kolorem od jej twarzy. Gdzieś za nią rozległo się parsknięcie. To Snape niemal spadł z łóżka w napadzie śmiechu.
 Klaudia postanowiła zachować resztki godności i ugryzła się w język powstrzymując się od skierowania kwiecistej wypowiedzi pod adresem mężczyzny. Przetarła twarz i zajęła się kominkiem. Kiedy wyczyściła go z sadzy ułożyła w nim polana. Dziewczyna nie wiedziała z jakiego gatunku drzewa pochodzą, ale pachniały ładnie i delikatnie. Gdy szczapy leżały już równo ułożone Klaudia zawahała się. Klęczała chwilę na ziemi przygryzając dolną wargę.
 -Jak mam je zapalić?- Spytała w końcu.
 Snape uniósł wzrok znad książki, którą czytał.
 -Na twoim miejscu spróbowałbym zapałkami. Są w wiaderku ze szczotkami- dodał uprzedzając kolejne pytanie dziewczyny.
 -Dobra.
 Faktycznie- w wiaderku leżało pudełeczko zapałek. Było lekko wilgotne. Klaudia wyjęła je, pochyliła się nad kominkiem i spróbowała zapalić pierwszą zapałkę. Ku jej irytacji nie udało się- główka zapałki była zbyt mokra. Spróbowała jeszcze kilka razy.
 Kiedy w końcu jej się udało drzwi do pokoju Severusa otworzyły się i trzasnęły o ścianę. Dziewczyna tak się przestraszyła, że poparzyła sobie palce i wypuściła zapałkę z dłoni. Odwróciła się zaciekawiona w stronę drzwi. Na progu stał mężczyzna w poszarpanych szatach. Włosy opadały mu na oczy, a twarz wyglądała jakby jej właściciel ciągle się martwił. W dodatku była poznaczona dużą ilością blizn i zmarszczek. Tylko oczy wydawały się należeć do młodej osoby- miały intensywną barwę i przyciągały wzrok. Kiedy czarodziej- bo niewątpliwie nim był- spojrzał na klęczącą na podłodze dziewczynę Snape odzyskał głos.
 -Czego tu chcesz, Lupin?
 -Mi też miło cię widzieć Severusie- przywitał się grzecznie Remus.- Dumbledore prosił, żebym zabrał stąd Klaudię. Chciał, żeby poznała członków Zakonu, skoro od nich zależy jej bezpieczeństwo.
 -A ktoś ci powiedział, że ona chce z tobą iść? Ma ciekawsze rzeczy do roboty, niż...
 -Nie! Chętnie pójdę- przerwała mu dziewczyna wstając z klęczek i rzucając mordercze spojrzenie swojemu nauczycielowi.- Mógłby pa chwilę poczekać? Wypadałoby, żebym się przebrała- stwierdziła spoglądając na Lupina.
 -Oczywiście, że poczekam- mężczyzna uśmiechnął się odgarniając grzywkę z oczu.
 -Hmm... To ja...- wyjąkała dziewczyna i już po chwili wybiegła z pokoju.
 Wzięła szybki prysznic i umyła włosy. W swoim pokoju wyrzuciła zawartość walizki na łóżko i zaczęła ją przeglądać. W końcu zdecydowała się na czarne jeansy i fioletową bluzkę. Włosy zostawiła rozpuszczone.
 Kiedy Klaudia weszła do sypialni w kominku płonął ogień. Snape stał przy palenisku i grzał ręce, a Lupin przeglądał zawartość biblioteczki. Kiedy dziewczyna stanęła w progu głowy obu mężczyzn obróciły się w jej kierunku. Remus uśmiechnął się, a Severus skrzywił okropnie.
 -Gotowa?
 -Tak.
 -Dobrze. Podejdź tu- dodał Lupin podchodząc do kominka. Snape uciekł pod przeciwległą ścianę.- Podróżowałaś kiedyś za pomocą proszka Fiuu? Nie? Ok, to ci wytłumaczę. Bierzesz garść tego proszku i wrzucasz w ogień- gdy skoczył mówić pokazał o co mu chodziło. Płomienie w kominku zabarwiły się na szmaragdowo.- Potem wchodzisz w płomienie, bądź spokojna- nie poparzą cię, i mówisz głośno i wyraźnie "Nora". Zrozumiałaś?
 Przez chwilę panowała cisza. Klaudia wyglądała- nie do końca wiadomo dlaczego- jakby odwołano Boże Narodzenie.
 -Hmm...- tylko tyle zdołała z siebie wydusić.
 Lupin parsknął śmiechem. Dziewczyna bardzo go rozbawiła- już czuł, że się zaprzyjaźnią.
 -Wejdziemy razem- powiedział, kiedy w końcu się opanował.
 Jak powiedział tak zrobił. Chwycił dziewczynę za łokieć i poprowadził w płomienie. Tak jak wcześniej mówił ogień ich nie parzył. Wręcz przeciwnie- był zimny i łaskotał odsłoniętą skórę.
 -Złap się mnie mocno- powiedział mężczyzna. Gdy dziewczyna nie zareagowała przyciągnął ją do siebie i objął mocno, po czym powiedział głośno i wyraźnie- Nora!
 Ostatnim, co zobaczyła Klaudia nim pokój zaczął wirować, było spojrzenie Snape'a, z którego nic nie dało się wyczytać.

***

 Kiedy wirowanie ustało Klaudia straciła równowagę. Nim zdążyła się czegoś złapać upadła i rozciągnęła się jak długa na podłodze. Ktoś zaśmiała się, a kilka innych osób mu zawtórowało. Dziewczyna otworzyła oczy. Znajdowała się w przestronnej kuchni. Powietrze prawie że lśniło czystością. W powietrzu unosił się aromat czekolady i jakiś słodko pachnących kwiatów.
 -Masz zamiar podziwiać otoczenie z poziomu zero, czy może wstaniesz?- Przed Klaudią stanął wysoki, rudowłosy młodzieniec. Uśmiechał się w sposób, który charakteryzuje wszystkich rozrabiaków.
 Dziewczyna przetoczyła się na plecy, splotła dłonie i spojrzała na rudzielca.
 -Czemu nie? Macie bardzo miękką podłogę. Poza tym, z poziomu ziemi wszystko wygląda ciekawiej- odparła.
 Chłopak spojrzał na nią ze zdumieniem, po czym wybuchnął śmiechem. Gdy się opanował podał jej rękę, pomógł wstać i zaprowadził ją do stołu, przy którym siedziało już kilka osób. Klaudia usiadła na wolnym miejscu naprzeciwko Remusa. Gdy rudzielec usiadł obok dziewczyny Lupin odezwał się.
 -Cieszę się, że już usiadłaś. Chciałbym, żebyś poznała Freda i George'a- dodał wskazując na bliźniaków siedzących po jej obu stronach.- To Artur Weasley- mężczyzna z przerzedzonymi włosami skinął głową. Miał okulary i dobrotliwy wyraz twarzy.- Obok niego siedzi jego żona, Molly Weasley- Molly była tęgą kobietą z wesołymi ognikami w oczach.- To jest Tonks- kobieta z fioletowymi włosami pomachała dziewczynie.- A obok niej siedzi Kingsley i Szalonooki- mężczyzna nazwany Kingsleyem był czarnoskóry. Kiedy Klaudia na niego spojrzała uśmiechnął się szeroko błyskając białymi zębami. Szalonooki miał pokiereszowaną twarz; brakowało mu też połowy nosa, a jedno oko było... inne- duże z niebieską tęczówką, poruszało się niezależnie od drugiego.
 -Jutro przyjdzie młodsza część Zakonu, skarbie- zaświergotała pani Weasley stawiając przed Klaudią kubek gorącej czekolady.
 -Dziękuję, pani Weasley.
 -Co się właściwie takiego stało, że zamieszkałaś ze Snape'm?- Spytał Fred nachylając się do dziewczyny.
 -Greyback nas znalazł i musieliśmy uciekać- powiedziała biorąc łyk napoju.
 -Ale jak was znalazł? Skoro był z tobą Snape, to chyba potrafił...
 -Fred!- Zagrzmiała pani Weasley.- Skończ ten temat! To na pewno nie jest przyjemne roztrząsać to wszystko od nowa...
 -Nie, w porządku- przerwała jej pospiesznie Klaudia.- Nie mam nic przeciwko, żeby o tym opowiedzieć.
 I opowiedziała wszystko, co się wydarzyło, od samego początku.

_______________________________________________________________________________

Witajcie, kochani!
Oto kolejny rozdział. Mniej więcej tak samo długi jak ostatni więc wydaje mi się, że nie powinniście za bardzo narzekać ;). Nie do końca jestem zadowolona ze sceny końcowej, ale inaczej brzmiało to tylko gorzej....
Do tego rozdziału jest dedykacja :D.
Rozdział dedykuję mojemu chłopakowi. To Ty pomagasz mi pisać niektóre sceny i wymyślasz za mnie elementy, o których w ogóle bym nie pomyślała! Popychasz mnie do działania i nakłaniasz do publikowania kolejnych rozdziałów po nocach ;). Jesteś też najlepszym krytykiem- słowa krytyki ubierasz tak, że odczuwam je jako dobrą radę. Dziękuję :*.
Wam wszystkim też dziękuje. Wasze komentarze motywują mnie do pisania. Jestem Wam za to wdzięczna ;*.

Pozdrawiam i życzę kolorowych snów ;).