niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 11

 Severus zaczął powoli odzyskiwać przytomność. Pod palcami czuł miękki materiał, który mógł być kołdrą. Wokół unosiło się ciepłe powietrze, zmieszane z przyjemnym zapachem starych książek i palonego drewna. Mężczyzna uchylił powieki i zobaczył sufit swojego pokoju. Jestem w domu, pomyślał z przekąsem. Spróbował się podnieść, choć przy każdym ruchu, jaki wykonał, lekki ból w klatce piersiowej przeradzał się w ostre kłucie. Udało mu się usiąść, ale czyjeś ręce natychmiast popchnęły go na poduszki.
 -Masz leżeć. I nawet nie próbuj wstawać, bo unieruchomię cie zaklęciem- dodała Klaudia, kiedy Snape już próbował się podnieść.
 Mężczyzna skrzywił się i opadł na poduszki. Po chwili poczuł, jak dziewczyna kładzie zimny kompres na jego gorące czoło.
 -Co się stało?- Spytał, gdy cisza między nimi zaczęła się przedłużać. Nawet jego przeraził głos, którym wypowiedział to zdanie: cichy i ochrypły od długiego krzyku.
 -Filch znalazł cię za bramą Hogwartu. Jak tylko cię zobaczył, pobiegł po Dumbledore'a (Chyba "pokuśtykał".). Dyrektor lewitował cię na nosze i przyniósł tutaj. Wyglądałeś... strasznie- opowiadała dalej Klaudia.- Szaty całe w strzępach i skąpane we krwi. Twarz blada, jak u trupa, a ręce i nogi pocięte czymś ostrym. Myślałam, że nie żyjesz. Dumbledore położył cię tutaj i kazał mi się tobą zająć.
 Gdy skończyła mówić Snape skrzywił się nie tylko z bólu. Świetnie! KOCHAM Albusa! Żeby kazać komuś się mną opiekować?!Do reszty zdziwaczał! Chociaż... może znajdę przyjemną stronę, w tak głupim rozkazie?... Przy tej ostatniej myśli paskudny uśmiech zagościł na jego twarzy. /w tym samym momencie jego twarz zaatakowały szpileczki bólu. Profesorek wciągnął z sykiem powietrze.
 -Co się stało? Jak się czujesz?- Zapytała natychmiast dziewczyna patrząc na niego z przestrachem.
 -A myślisz, że jak ja się czuję?- Severus odpowiedział pytaniem na pytanie. Mówił cicho, bo jego zdarte gardło nie nadawało się do krzyku.- Wyobraź sobie, że ktoś tnie ci nożem skórę i wsypuje sól w rany. Zapewniam cię, że po czymś takim nie będziesz się mnie pytać, jak się czuję. A teraz- dodał, bo jego podopieczna już otwierała usta, żeby coś powiedzieć.- podaj mi książkę z szafki nocnej i wezwij Albusa. Muszę z nim porozmawiać.
 -Nie jestem twoją służącą!- Zaperzyła się Klaudia.
 -Może i nie jesteś, ale jak sama stwierdziłaś Dumbledore kazał ci się mną opiekować. I jeśli nie chcesz, żebym zszedł na zawał sięgając po tę książkę bądź tak łaskawa i zrób to o co cię prosiłem.
 Dziewczyna pufnęła z bezsilnej złości. Podała mu książkę i wyszła poszukać Dumbledore'a. Znalazła go na wieży astronomicznej. Stał oparty o barierkę i wpatrywał się w przestrzeń niewidzącym wzrokiem. Kiedy usłyszał za sobą kroki odwrócił się.
 -Oh, to ty Klaudia- powiedział na jej widok.- Co cię do mnie sprowadza, moja droga?
 -Dzień dobry, profesorze. Profesor Snape się obudził i prosił, żebym pana sprowadziła.
 -Oczywiście, prowadź.
 Klaudia poprowadziła Albusa do komnat Severusa. Otworzyła drzwi jego sypialni i przepuściła dyrektora przodem. Siwowłosy mężczyzna podszedł do łóżka Snape'a i oparł się o jedną z kolumienek.
 -Obudziłeś się. Byłeś w tak poważnym stanie, że nie spodziewałem się, że dzisiaj odzyskasz przytomność.
 -Przykro mi, że cię rozczarowałem- powiedział zjadliwie Severus, po czym zwrócił się do Klaudii.- Wyjdź stąd, dorośli muszą porozmawiać.
 -O czym? O Ognistej Whisky?- Zakpiła dziewczyna.
 -Nawet jeśli, to nie powinno cię to interesować. Zrób coś pożytecznego i poukładaj klasami pergaminy z mojego biurka w gabinecie.
 Nie doczekał się odpowiedzi. Zamiast niej otrzymał głośne trzaśnięcie drzwiami i kilka przekleństw.
 -Nie możesz być dla niej choć trochę milszy? Co ona ci takiego zrobiła, że ją tak traktujesz?- Spytał Dumbledore.
 -Wystarczy, że istnieje- mruknął Mistrz Eliksirów.- Spotkałem się dzisiaj z Voldemortem- dodał. Chciał mieć tą rozmowę jak najszybciej z głowy.
 -Tak, domyśliłem się tego- westchnął dyrektor.- W takim stanie mogłeś wrócić tylko...
 -Możesz mi nie przerywać? Nie uśmiecha mi się słuchanie twojego ględzenia. Więc, jak już mówiłem, spotkałem się z Czarnym Panem- kontynuował.- Ucięliśmy sobie całkiem miłą pogawędkę. Powiedziałem mu, że na twoje polecenie miałem dać się "zdemaskować" Bellatriks. Potem kazałeś mi się ukryć wśród mugoli i nie reagować na wezwania Sam-Wiesz-Kogo. Miałem zaprzyjaźnić się z pewną dziewczyną z mugolskiej rodziny i nauczyć ją magii. Powiedziałem też, że według ciebie ta mugolka może pokonać Czarnego Pana.
 -Zdajesz sobie sprawę, że naraziłeś Klaudię na wielkie niebezpieczeństwo?- Spytał Dumbledore uciskając nasadę nosa.
 -Tak. Ale co takiego, twoim zdaniem, miałem mu powiedzieć? Że nie jestem mu wierny i cały czas z nim pogrywałem? Ale by się ucieszył!- Zakpił drugi czarodziej.
 Albus spojrzał na niego ciężkim wzrokiem.
 -To nie jest temat do żartów. Jakie ci wydał rozkazy?
 -Odsunął mnie od wszystkich działań. Chce, żebym przekonał cię, że możesz mi ufać.
 -Wypełnij jego rozkaz. Informuj mnie o wszystkim co ci powie- rzekł wstając. Był już przy drzwiach, gdy obrócił się i dodał.- Miej oko na tą dziewczynę.
 I wyszedł.
 Snape zamknął oczy i wypuścił ze świstem powietrze.

***

 Kolejne godziny profesorek spędził bardzo pracowicie, a mianowicie- wymyślał dla swojej podopiecznej coraz to nowe zadania. Kazał jej między innymi czyścić kociołki bez użycia magii (Sam je sobie umyj! Wiesz, jakie one są przypalone?!), poukładać alfabetycznie książki na regale obok kominka (Nie dało się ich bardziej poprzestawiać?), czytać na głos przepis na Eliksir Prieta (Fuj! Kto normalny ucina sobie palce, żeby je dodać do wywaru?!) i przygotować mu samodzielnie posiłek (Co ja jestem: skrzat domowy?!). Podczas gdy Klaudia wyzywała stan umysłowy i zdrowie psychiczne Snape'a, mężczyzna chichotał pod nosem.
 Po zjedzeniu obiadu Severus wpadł na genialny, w jego mniemaniu, pomysł. Przywołał do siebie dziewczynę i zwrócił się do niej głosem ociekającym słodyczą.
 -Jak dotąd spisałaś się bardzo dobrze, ale to były proste zadania. Teraz chciałbym, żebyś oczyściła kominek z sadzy i napaliła w nim, bo -niestety- w lochach jest zawsze zimno.
 -Ale... ja nie znam odpowiednich zaklęć- zaczęła słabo protestować.
 -Więc będziesz musiała to zrobić w mugolski sposób, prawda? To ci się przyda- dodał machnąwszy różdżką i przed kominkiem pojawiło się wiadro ze szczotkami i drewnem na opał.
 Dziewczyna bez słowa wzięła się do pracy. Była zbyt zmęczona na kłótnie z Severusem. Włożyła długą szczotkę do kominka i popchnęła. To był błąd. Po chwili z komina wystrzelił ogromny słup sadzy prosto w twarz Klaudii. Kiedy otworzyła oczy- bo tylko na ich zamknięcie starczyło czasu- jej spojrzenie padło na lusterko wiszące nad kominkiem. Cała twarz i włosy dziewczyny były czarne- jedynie białka odcinały się kolorem od jej twarzy. Gdzieś za nią rozległo się parsknięcie. To Snape niemal spadł z łóżka w napadzie śmiechu.
 Klaudia postanowiła zachować resztki godności i ugryzła się w język powstrzymując się od skierowania kwiecistej wypowiedzi pod adresem mężczyzny. Przetarła twarz i zajęła się kominkiem. Kiedy wyczyściła go z sadzy ułożyła w nim polana. Dziewczyna nie wiedziała z jakiego gatunku drzewa pochodzą, ale pachniały ładnie i delikatnie. Gdy szczapy leżały już równo ułożone Klaudia zawahała się. Klęczała chwilę na ziemi przygryzając dolną wargę.
 -Jak mam je zapalić?- Spytała w końcu.
 Snape uniósł wzrok znad książki, którą czytał.
 -Na twoim miejscu spróbowałbym zapałkami. Są w wiaderku ze szczotkami- dodał uprzedzając kolejne pytanie dziewczyny.
 -Dobra.
 Faktycznie- w wiaderku leżało pudełeczko zapałek. Było lekko wilgotne. Klaudia wyjęła je, pochyliła się nad kominkiem i spróbowała zapalić pierwszą zapałkę. Ku jej irytacji nie udało się- główka zapałki była zbyt mokra. Spróbowała jeszcze kilka razy.
 Kiedy w końcu jej się udało drzwi do pokoju Severusa otworzyły się i trzasnęły o ścianę. Dziewczyna tak się przestraszyła, że poparzyła sobie palce i wypuściła zapałkę z dłoni. Odwróciła się zaciekawiona w stronę drzwi. Na progu stał mężczyzna w poszarpanych szatach. Włosy opadały mu na oczy, a twarz wyglądała jakby jej właściciel ciągle się martwił. W dodatku była poznaczona dużą ilością blizn i zmarszczek. Tylko oczy wydawały się należeć do młodej osoby- miały intensywną barwę i przyciągały wzrok. Kiedy czarodziej- bo niewątpliwie nim był- spojrzał na klęczącą na podłodze dziewczynę Snape odzyskał głos.
 -Czego tu chcesz, Lupin?
 -Mi też miło cię widzieć Severusie- przywitał się grzecznie Remus.- Dumbledore prosił, żebym zabrał stąd Klaudię. Chciał, żeby poznała członków Zakonu, skoro od nich zależy jej bezpieczeństwo.
 -A ktoś ci powiedział, że ona chce z tobą iść? Ma ciekawsze rzeczy do roboty, niż...
 -Nie! Chętnie pójdę- przerwała mu dziewczyna wstając z klęczek i rzucając mordercze spojrzenie swojemu nauczycielowi.- Mógłby pa chwilę poczekać? Wypadałoby, żebym się przebrała- stwierdziła spoglądając na Lupina.
 -Oczywiście, że poczekam- mężczyzna uśmiechnął się odgarniając grzywkę z oczu.
 -Hmm... To ja...- wyjąkała dziewczyna i już po chwili wybiegła z pokoju.
 Wzięła szybki prysznic i umyła włosy. W swoim pokoju wyrzuciła zawartość walizki na łóżko i zaczęła ją przeglądać. W końcu zdecydowała się na czarne jeansy i fioletową bluzkę. Włosy zostawiła rozpuszczone.
 Kiedy Klaudia weszła do sypialni w kominku płonął ogień. Snape stał przy palenisku i grzał ręce, a Lupin przeglądał zawartość biblioteczki. Kiedy dziewczyna stanęła w progu głowy obu mężczyzn obróciły się w jej kierunku. Remus uśmiechnął się, a Severus skrzywił okropnie.
 -Gotowa?
 -Tak.
 -Dobrze. Podejdź tu- dodał Lupin podchodząc do kominka. Snape uciekł pod przeciwległą ścianę.- Podróżowałaś kiedyś za pomocą proszka Fiuu? Nie? Ok, to ci wytłumaczę. Bierzesz garść tego proszku i wrzucasz w ogień- gdy skoczył mówić pokazał o co mu chodziło. Płomienie w kominku zabarwiły się na szmaragdowo.- Potem wchodzisz w płomienie, bądź spokojna- nie poparzą cię, i mówisz głośno i wyraźnie "Nora". Zrozumiałaś?
 Przez chwilę panowała cisza. Klaudia wyglądała- nie do końca wiadomo dlaczego- jakby odwołano Boże Narodzenie.
 -Hmm...- tylko tyle zdołała z siebie wydusić.
 Lupin parsknął śmiechem. Dziewczyna bardzo go rozbawiła- już czuł, że się zaprzyjaźnią.
 -Wejdziemy razem- powiedział, kiedy w końcu się opanował.
 Jak powiedział tak zrobił. Chwycił dziewczynę za łokieć i poprowadził w płomienie. Tak jak wcześniej mówił ogień ich nie parzył. Wręcz przeciwnie- był zimny i łaskotał odsłoniętą skórę.
 -Złap się mnie mocno- powiedział mężczyzna. Gdy dziewczyna nie zareagowała przyciągnął ją do siebie i objął mocno, po czym powiedział głośno i wyraźnie- Nora!
 Ostatnim, co zobaczyła Klaudia nim pokój zaczął wirować, było spojrzenie Snape'a, z którego nic nie dało się wyczytać.

***

 Kiedy wirowanie ustało Klaudia straciła równowagę. Nim zdążyła się czegoś złapać upadła i rozciągnęła się jak długa na podłodze. Ktoś zaśmiała się, a kilka innych osób mu zawtórowało. Dziewczyna otworzyła oczy. Znajdowała się w przestronnej kuchni. Powietrze prawie że lśniło czystością. W powietrzu unosił się aromat czekolady i jakiś słodko pachnących kwiatów.
 -Masz zamiar podziwiać otoczenie z poziomu zero, czy może wstaniesz?- Przed Klaudią stanął wysoki, rudowłosy młodzieniec. Uśmiechał się w sposób, który charakteryzuje wszystkich rozrabiaków.
 Dziewczyna przetoczyła się na plecy, splotła dłonie i spojrzała na rudzielca.
 -Czemu nie? Macie bardzo miękką podłogę. Poza tym, z poziomu ziemi wszystko wygląda ciekawiej- odparła.
 Chłopak spojrzał na nią ze zdumieniem, po czym wybuchnął śmiechem. Gdy się opanował podał jej rękę, pomógł wstać i zaprowadził ją do stołu, przy którym siedziało już kilka osób. Klaudia usiadła na wolnym miejscu naprzeciwko Remusa. Gdy rudzielec usiadł obok dziewczyny Lupin odezwał się.
 -Cieszę się, że już usiadłaś. Chciałbym, żebyś poznała Freda i George'a- dodał wskazując na bliźniaków siedzących po jej obu stronach.- To Artur Weasley- mężczyzna z przerzedzonymi włosami skinął głową. Miał okulary i dobrotliwy wyraz twarzy.- Obok niego siedzi jego żona, Molly Weasley- Molly była tęgą kobietą z wesołymi ognikami w oczach.- To jest Tonks- kobieta z fioletowymi włosami pomachała dziewczynie.- A obok niej siedzi Kingsley i Szalonooki- mężczyzna nazwany Kingsleyem był czarnoskóry. Kiedy Klaudia na niego spojrzała uśmiechnął się szeroko błyskając białymi zębami. Szalonooki miał pokiereszowaną twarz; brakowało mu też połowy nosa, a jedno oko było... inne- duże z niebieską tęczówką, poruszało się niezależnie od drugiego.
 -Jutro przyjdzie młodsza część Zakonu, skarbie- zaświergotała pani Weasley stawiając przed Klaudią kubek gorącej czekolady.
 -Dziękuję, pani Weasley.
 -Co się właściwie takiego stało, że zamieszkałaś ze Snape'm?- Spytał Fred nachylając się do dziewczyny.
 -Greyback nas znalazł i musieliśmy uciekać- powiedziała biorąc łyk napoju.
 -Ale jak was znalazł? Skoro był z tobą Snape, to chyba potrafił...
 -Fred!- Zagrzmiała pani Weasley.- Skończ ten temat! To na pewno nie jest przyjemne roztrząsać to wszystko od nowa...
 -Nie, w porządku- przerwała jej pospiesznie Klaudia.- Nie mam nic przeciwko, żeby o tym opowiedzieć.
 I opowiedziała wszystko, co się wydarzyło, od samego początku.

_______________________________________________________________________________

Witajcie, kochani!
Oto kolejny rozdział. Mniej więcej tak samo długi jak ostatni więc wydaje mi się, że nie powinniście za bardzo narzekać ;). Nie do końca jestem zadowolona ze sceny końcowej, ale inaczej brzmiało to tylko gorzej....
Do tego rozdziału jest dedykacja :D.
Rozdział dedykuję mojemu chłopakowi. To Ty pomagasz mi pisać niektóre sceny i wymyślasz za mnie elementy, o których w ogóle bym nie pomyślała! Popychasz mnie do działania i nakłaniasz do publikowania kolejnych rozdziałów po nocach ;). Jesteś też najlepszym krytykiem- słowa krytyki ubierasz tak, że odczuwam je jako dobrą radę. Dziękuję :*.
Wam wszystkim też dziękuje. Wasze komentarze motywują mnie do pisania. Jestem Wam za to wdzięczna ;*.

Pozdrawiam i życzę kolorowych snów ;).

4 komentarze:

  1. No, no, no, mała :D Rozdział czyta się bardzo ciekawie zwłaszcza początek :) Cieszę się, że ktoś wreszcie porządnie okaleczył Mistrza Eliksirów :D Szkoda mi Klaudii bo usługiwanie temu staruchowi na pewno nie było miłe :D Ciekawy pomysł z tym czyszczeniem komina. Masz u mnie bardzo dużego plusa za postać Lupina. Zawsze go lubiłem :D Miły, wesoły, z humorkiem. Takiego go pamiętam z trzeciej części i taki jest w Twoim opowiadaniu. :) Ach... Sarkazm z ust dziewczyny w stronę naśmiewającego się faceta, nie ma nic lepszego :D nie wiem co Ci się nie podoba w ostatniej scenie? Wiadomo, że poznawanie nowych ludzi, a zwłaszcza te drętwe rozmowy zanim się przyzwyczaimy do otoczenia (i porządnie obejrzymy mieszkanie :D). Jak już wspomniałem atmosferę rozluźnił swego rodzaju "żarcik" Klaudii. :D Czyżby jedyna osoba (poza Umbridge), która zgasiła Georga? :D Oby tak dalej, trzymam kciuki aby udało Ci się wstawić następny rozdział jak najszybciej
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :).Początek też mi się podoba- mam wrażenie, że w całym rozdziale wyszedł mi najlepiej. Co do pomysłu z czyszczeniem kominka... jakoś tak się przypałętał ;D. Ale w planach mam jeszcze taki głupi wyskok Klaudii... Ale to dopiero potem ^^. Też lubiłam Lupina, ale Snape'a bardziej. Ten czarny charakter... xD. George'a bardzo łatwo zgasić, wbrew pozorom, a ona będzie miała na niego "haka" :). Jak mi się uda, to wstawię już w przyszłym tygodniu.
      Pozdrawiam i kolorowych snów życzę ;).

      Usuń
  2. No, no... *.* Rozpieszczasz mnie. Uwielbiam dłuuugie rozdziały i właśnie Twój taki był! <3 Ty wiesz, jak uradować Jazz'a :D Biedny Sev :__: Taki pokiereszowany i w ogóle oj... ja go przytulę i będzie zdrowy xd Ale on sobie znalazł rozrywkę... Aby biedną dziewczynką tak się wyręczać? :o No ja rozumiem, że on prawe umierający xd Ale, że macha różdżką na prawo i lewo a sam nie mógł machnąć tak aby w kominku pojawił się ognień? Ajć... co za Sev xd Fred i George, hio hio ^^ Będzie booombowo xd Jak Klaudia tak leżała na podłodze było boskie :D Bardzo się podobało. Wciągnęło mnie Twoje opowiadanie, kochanie :3

    Czekam na NN! ^^
    Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja wiem czy długi? Ważne, że się podoba :). Haha! Wierzę, że ozdrowiałby, gdybyś się do niego przytuliła... Ta magia... XD Leżenie na podłodze też mi się podoba :). Powiedzmy, że wzięłam je ze swojej rzeczywistości ^^. Dziękuję, że Ci się podoba :D.

    Pozdrawiam ;*.

    OdpowiedzUsuń