W ciągu dnia Klaudii prawie w ogóle nie było w Hogwarcie. Do swojego pokoju w komnatach Snape'a wracała jedynie na noc, przez co rzadko widywała swojego nauczyciela. Ale jej- w przeciwieństwie do Mistrza Eliksirów- nie przeszkadzało to za bardzo. Wręcz przeciwnie- już nie musiała znosić nieustannych obelg i pomiatania sobą.
Skoro już mowa o Sevie... Od kiedy Klaudia zaczęła spędzać całe dnie z bliźniakami mężczyzna przestał zachowywać się normalnie. Zwykłe dla niego napady złego humoru zdarzały się rzadziej, ale jeśli już wybuchnął był bardzo nieprzyjemny.Wiele osób uważało, że to "ta dziewczyna tak na niego działa". Może to i prawda? W końcu była osobą, która mu pomogła, gdy włóczył się po Polsce jako kot.
Ale zostawmy rozważania nad tym co było i skupmy się na tym, co jest teraz.
dawno wybił już północ, kiedy Klaudia przekroczyła próg Hogwartu. Było bardzo późno- i ona o tym wiedziała- ale co mogła poradzić na to, że przyjęcie pożegnalne ferii trwało tak długo? To nie moja wina, myślała dziewczyna kierując swoje kroki ku lochom. To przez Freda i George'a. Gdyby nie ich głupie pomysły... Wiedziała jednak, że w kłótni ze Snape'm będzie to słaby argument.
Ostrożnie otworzyła drzwi, za którymi były kwatery Severusa. Chciała chyłkiem prześlizgnąć się do swojego pokoju, ale po zaledwie dwóch krokach zamarła. Nie była przygotowana na to, co zobaczyła.
Fotel, stojący zwykle koło kominka, został przeniesiony przed drzwi, w których stała Klaudia i był zwrócony przodem do nich. Siedział na nim Mistrz Eliksirów. Miał zmiętą szatę i spał. U jego stóp leżała butelka (sądząc po zapachu) jakiegoś alkoholu. Dziewczyna nie zdołała powstrzymać uśmiechu, który wpełzł jej na usta. Po cichu poszła do łazienki i już po chwili wróciła z ogromnym, czerwonym kocem. Ostrożnie podeszła do śpiącego profesora i przykryła go. Oddaliła się zaledwie kilka kroków, gdy usłyszała jak ją woła.
-Wróć.
Klaudia- chcąc, nie chcąc- zawróciła i stanęła przed Snape'm.Mężczyzna miał otwarte oczy, wciąż jeszcze zamglone snem. Nadal był przykryty kocem.
-Zapomniałaś gdzie mieszkasz? A może już ci się tutaj nie podoba?
Gdy dziewczyna nie odpowiedziała wstał gwałtownie i ryknął:
-Odkąd poznałaś te bachory z Zakonu cały dzień cię nie ma! Włóczysz się z nimi i Merlin raczy wiedzieć, co jeszcze robisz!! Nie będę tego dłużej tolerował! Dumbledore kazał mi się tobą zaopiekować i uczyć podstaw samoobrony, a ty to wszystko utrudniasz! Jak mam dbać o twoje bezpieczeństwo, kiedy nie wiem gdzie jesteś?! Jak mam cię uczyć pojedynków, jeśli cały dzień cię nie ma?! Jak...
-Daj już spokój!- Przerwała mu Klaudia.- Wbrew wszystkiemu to jest moje życie i nikt nie będzie mi mówił, co mam robić!
-I tu się zdziwisz! Jutro siedzisz cały dzień w domu! A jak ci coś nie pasuje to idź do dyrektora!- Dodał celując palcem w drzwi.
Klaudia była zbyt zszokowana, żeby coś powiedzieć. Odwróciła się tylko na pięcie i pobiegła do swojego pokoju. Z hukiem zatrzasnęła drzwi i rzuciła się na łóżko. Nie wiedząc kiedy zaczęła szlochać w poduszkę, aż zmorzył ją sen.
Severus wyrzucał sobie, jak źle potraktował dziewczynę. Chciał porozmawiać z nią o tym na spokojnie, ale widocznie jego wybuchowy charakter- i butelka Ognistej- miał swoje zdanie. Profesor długo nie mógł zasnąć, a gdy mu się to wreszcie udało wiercił się niespokojnie.
***
Następnego dnia do Hogwartu zaczęli napływać uczniowie wracający z ferii świątecznych. Mury szkoły znów zaczęły tętnić gwarem rozmów. Severus w ciągu kilku godzin odjął uczniom ponad sto punktów. Nie chciał się przyznać do tego- nawet przed samym sobą- ale bał się spotkania z Klaudią. Nie wiedział, jak ma się zachować po wczorajszej kłótni, dlatego już od rana krążył niby nietoperz po szkolnych korytarzach.
Klaudia obudziła się dopiero przed południem. Zdziwiła się, gdy zobaczyła jak długo spała. Niespiesznie wzięła mundurek obowiązujący w Hogwarcie i udała się do łazienki. Po długiej i gorącej kąpieli- podczas której nikt jej nie przeszkadzał- zjadła śniadanie. Była w trakcie dokładni naleśników, gdy drzwi łączące gabinet Mistrza Eliksirów i salon otwarły się. Dziewczyna odruchowo wyciągnęła różdżkę i skierowała ją w przybysza.
-Masz niezły refleks- pochwalił ją Lupin.
-Dziękuję- powiedziała odkładając różdżkę na stół.- Proszę, niech pan usiądzie.
Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i usiadł naprzeciwko Klaudii.
-Jak tam wczorajsza impreza w Norze? Słyszałem, że nieźle się bawiliście- zagadnął, nalewając sobie kawy.
-Było super! Szkoda, że pana tam nie było. Fred i George odpalili fajerwerki, a później pokazywali nam swoje najnowsze gadżety ze sklepu...
Dziewczyna długo opowiadała o wydarzeniach wczorajszego dnia, pomijając bardziej "grzeszne" kawałki. Gdy skończyła mówić Lupin odezwał się.
-Czyli nieźle zabalowaliście. A powiedz mi, jak zareagował Severus kiedy wczoraj przyszłaś? Domyślam się, że był wniebowzięty- dodał z uśmiechem.
-Oczywiście. Był w tak dobrym nastroju, że zrobił mi wykład- dodała krzywiąc się.- Mówił coś, że codziennie gdzieś znikam, a on nie może mnie pilnować, tak jak mu to kazał robić Dumbledore. Wspominał też, że nie uczę się regularnie zaklęć obronnych, które mogą mi się przydać. Albo coś takiego...
Po słowach dziewczyny zapadła cisza, podczas której Remus patrzył się na ogień płonący w kominku.
-Wiesz- odezwał się po chwili ostrożnie dobierając słowa.- On może mieć trochę racji. Nie, posłuchaj mnie. Postaw się w jego sytuacji. Albus kazał mu dbać o twoje bezpieczeństwo i uczyć cię zaklęć obronnych- i mądrze zrobił. Snape umie się pojedynkować. A ty- zamiast mu w tym pomóc- utrudniasz to. Severus będzie mógł cię chronić tylko jeśli będzie wiedział, gdzie jesteś.
-Może i coś w tym jest, ale z drugiej strony to podpada pod ograniczanie mi wolności.
-Można to tak odebrać. Ale pomyśl- wolisz umieć się obronić i mieć ograniczoną wolność, czy być nieograniczaną przez cokolwiek, ale bezbronną?
-No dobra, przekonał mnie pan- stwierdziła zrezygnowana Klaudia dźgając naleśniki widelcem.
-Remus- odparł, a widząc zdezorientowane spojrzenie dziewczyny dodał z uśmiechem.- Mam na imię Remus.
***
Ten pierwszy dzień szkoły dłużył się wszystkim niemiłosiernie. Klaudia siedziała w swoim pokoju i patrzyła się bezmyślnie w sufit. Profesorek zakazał jej ruszania się gdziekolwiek poza jego komnaty, więc dziewczyna nudziła się cały dzień. Snape wcale nie miał się lepiej. Uczniowie należący do Zakonu szczególnie dali mu się we znaki na tych pierwszych lekcjach. Prym wśród nich wiedli Fred i George- jak zwykle. Kiedy wreszcie nadszedł wieczór Snape wrócił do swojego gabinetu. Był zmęczony tym pierwszym dniem nauki. Całkiem zapomniał, jak to jest użerać się z bandą takich przygłupich...
-Cześć. Nie wiedziałam, że przyszedłeś.
Klaudia stała oparta o drzwi i bawiła się różdżką patrząc uważnie na swojego nauczyciela.
-Jak widać już jestem- odparł zgryźliwie. Nadal jej nie polubił.- Mam nadzieję, że robiłaś dzisiaj coś pożytecznego?
-Tak- a widząc uniesione brwi Severusa dodała.- Znalazłam u ciebie w pokoju książkę z zaklęciami. Nudziło mi się, więc ją wzięłam. Nauczyłam się Accio, Reparo, Reducto...
-Pokarz- przerwał jej mężczyzna.
Dziewczyna wystąpiła na środek pokoju. Wycelowała różdżką w czarne pióro leżące koło Seva i zawołała:
-Accio!
Pióro posłusznie poderwało się i wylądowało na wyciągniętej ręce dziewczyny. Klaudia ponownie skierowała różdżkę w wybrany cel. Tym razem jej ofiarą miała stać się półka z książkami.
-Reducto!
Eksplozja wstrząsnęła całym gabinetem. Jak to dobrze, że rzuciłem zaklęcie wyciszające na swoje komnaty, pomyślał Severus strącając kawałki drewna z biurka.
-Reparo!- Krzyknęła Klaudia ponownie i już po chwili wszystko było naprawione.
-Całkiem dobrze, ale to są zaklęcia na poziomie pierwszej klasy- stwierdził profesorek.- Każdy to potrafi. Uczyłaś się może czegoś trudniejszego?
W odpowiedzi jego podopieczna wymamrotała coś niezrozumiale.
-Możesz powtórzyć? Tylko tym razem głośniej, bo nie było cię słychać.
-No...- zaczęła łamiąc sobie palce.- Bo ja... próbowałam... Próbowałam wyczarować Patronusa, ale...
-To nie twój poziom- wtrącił od razu, uczynny jak zwykle, Mistrz Eliksirów.- To jest na poziomie owutemów, jak nie później. Udało ci się wyczarować chociaż mgiełkę?
-Tak- odparła prawie szeptem.
-Pokarz.
Przez chwilę panowała cisza. W tej ciszy Klaudia podniosła drżącą ręką różdżkę.
-Expecto patronum- powiedziała.
Natychmiast z końca jej różdżki wystrzeliło coś srebrnobiałego. Nie dało się tego zidentyfikować, bo zniknęło zbyt szybko. Można było tylko zauważyć, że jest to jakieś duże zwierze.
-O czym pomyślałaś?- Głos, którym wypowiedziano to zdanie był ochrypły i przebrzmiewało w nim niedowierzanie.
-O tym, jak po raz pierwszy zobaczyłam Hogwart.
Snape śmiał się tak długo, że Klaudia obawiała się, czy na pewno jej nauczyciel jest zdrowy na umyśle. Gdy się wreszcie uspokoił spojrzał na dziewczynę, jak na coś niezbyt mądrego.
-To jest naprawdę szczęśliwe wspomnienie- stwierdził z ironią w głosie.- Nie miałaś innego?
-Wydawało mi się, że jest wystarczające- zaperzyła się.
-Nie doczytałaś, że to ma być BARDZO SZCZĘŚLIWE wspomnienie? Żeby wyczarować Patronusa trzeba długo ćwiczyć i mocno skupić się na wspomnieniu. Jeśli czujesz się na siłach, to znajdź inne wspomnienie i spróbuj jeszcze raz- dodał po chwili ciszy.
Dziewczyna zamknęła oczy. W skupieniu zacisnęła pięści. Trwała tak chwilę, aż w końcu- wciąż nie otwierając oczu- wyciągnęła przed siebie różdżkę.
-Expecto patronum!
Tym razem z końca jej różdżki wypłynął biały tygrys. Nie rozwiał się, tylko stanął przed Snape'm i czekał. Klaudia otworzyła oczy. Jej wzrok od razu padł na Patronusa. Gdy go zobaczyła uśmiechnęła się lekko.
-I co?- Spytała Severusa.
-Nawet nieźle. Mi udało się za pierwszym podejściem- dodał i poszedł do swojego pokoju.
Klaudia opuściła różdżkę i jej patronus- tygrys rozwiał się w oparach srebrzystobiałej mgły.
***
Ten wieczór obył się beż kłótni Klaudii z Sevem. Dziewczyna była mu w pewnym stopniu wdzięczna za to, że docenił jej zaklęcia. Snape wciąż był pod wrażeniem dokonań dziewczyny- żeby wyczarować Patronusa za drugim podejściem? W tym wieku?
W czasie kolacji rozmawiali całkiem normalnie. Klaudia wypytywała o świat czarodziejów, a Severus- mniej lub bardziej dokładnie- odpowiadał na jej pytania. Po skończonym posiłku dziewczyna powiedziała "Dobranoc" i udała się do swojego pokoju. Niespiesznie przebrała się w piżamę i ułożyła w łóżku. Zapaliła koniec różdżki i zaczęła czytać książkę poświęconą transmutacji ludzkiej. Szczególnie zwróciła uwagę, na rozdział poświęcony animagom. Nie czytała jednak długo, bo już po chwili zmorzył ją sen.
Severus tymczasem siedział przy biurku i sprawdzał prace domowe uczniów. Nie było to miłe zajęcie. Co drugie wypracowanie nadawało się tylko do kosza., a cała reszta była niewiele lepsza.
Było już dobrze po północy, gdy uszu Snape'a dobiegły czyjeś krzyki i płacz. Mężczyzna zerwał się zza biurka i wyciągnął różdżkę. Uniósł ją i wyszedł na korytarz. Tutaj lamenty przybrały na sile. Dobiegały... z pokoju Klaudii? Severus przeraził się nie na żarty. Co takiego musiało się stać, żeby dziewczyna aż tak krzyczała? Z rozmachem otworzył drzwi i wpadł do jej pokoju. To co zobaczył zbiło go nieco z tropu.
Klaudia miotała się w pościeli jak oszalała. Kopała i zaciskała pięści. Co jakiś czas przez jej krzyki przedzierał się głośny szloch. Perliste łzy płynęły nieprzerwanie po policzkach.
Mężczyzna- nie zastanawiając się długo- podbiegł do niej. Usiadł na łóżku i nieporadnie dotknął ramienia swojej podopiecznej- nie do końca wiedział, jak ma się zachować. Gdy Klaudia poczuła jego dotyk drgnęła i przestała krzyczeć. Powoli otworzyła załzawione oczy i spojrzała na Snape'a spod sklejonych rzęs. Kiedy go rozpoznała zerwała się i przytuliła do zszokowanego mężczyzny. Po chwili znowu zaczęła płakać. Severus ostrożnie przytulił ją, odchrząknął, po czym spytał starając się brzmieć normalnie.
-Co się stało?
-Ś-ś-śmierciożercy- wydusiła z siebie.-Oni... t-torturowali m-moją rodzinę-ę, a p-potem ich z-zabili!- Wyjąkała znów zalewając się łzami i wtulając w szatę czarodzieja.
-Och, ty głupia idiotko, to był tylko sen! Wszystko jest dobrze... Moja szata nadaje się tylko do prania... Oj, no przestań już! Nic się nie stało... To był tylko koszmar, rozumiesz? Halo! Czy coś dociera do tego pustego łba?! Daj se siana, dziewczyno! Zakon się nimi zajmuje, są bezpieczni. Czego nie można powiedzieć o tobie; jak jutro oprzytomniejesz, to się policzymy...
Snape próbował pocieszyć dziewczynę, ale niezbyt mu się to udawało. Głaszcząc ją po włosach próbował przemówić jej do rozsądku, ale nie mógł powstrzymać się od wyzywania i wygrażania Klaudii. Gdyby tego nie zrobił nie byłby sobą! Długo trwało, nim wreszcie dziewczyna odkleiła się od niego. Nie patrzyła na mężczyznę, tylko wpatrywała się w dal.
-Nareszcie. Już myślałem, że nigdy nie przestaniesz- zaczął marudzić Snape.- Zniszczyłaś mi szatę. To była moja ulubio...
-On musi zginąć- przerwała mu dziewczyna. Zdawała się go w ogóle nie słuchać.
-Kto?
-Voldemort- a widząc dziwne spojrzenie Severusa dodała.- To on stoi za tym wszystkim, prawda? Za atakiem Bellatriks i Greyback'a.
-Skąd...?
-Remus mi powiedział.
Już ja sobie porozmawiam z Lupinem. zezłościł się Snape. To przez niego miałem tę małą atrakcję! Nic nie powiedział na głos, tylko wstał z zamiarem wyjścia z pokoju.
-On musi zginąć- powtórzyła Klaudia, gdy mężczyzna był już przy drzwiach.
Severus spojrzał na nią przez ramię.
-Wszyscy tego chcemy- powiedział i wyszedł.
________________________________________________________________________________
Witajcie, kochani!
Przepraszam, że dopiero teraz, ale wiecie jak to jest: szkoła nie radość ;).
Mam nadzieję, że rozdział choć troszkę się Wam spodoba. Jak najszybciej postaram się dodać następny.
Dobranoc i miłego czytania ;*.
Zajefajny :D Idealnie długi, chociaż mógł być dłuższy :) "Daj se siana"? o_O To Severus zna takie sowa o_O Poza tym rozdział czyta się bardzo przyjemnie i szybko :D Klaudia chce uśmiercić Voldka? Ciekawe, ciekawe.... Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje ;*
Fred i George postarali się o to aby Klaudia się zadomowiła :D Coś wyczuwam, że będzie więcej wątku z nimi xd Jazz taki wróżbita, co nie xd Oł...em...dżi... jak on na tym fotelu siedział w mojej głowie 'opiekuńczy, słodki, kochanym, M.A.R.T.W.I.Ą.C.Y się stary nietoperz' <3 Jak ona go tym kocem otuliła a on go nie zrzucił... to-o było takie urocze po prostu ^^ I jak Lupin wchodzi do jaskini potwora jak do siebie? :o Odważny sie wie xd Coś dla mnie... za szybko wyszło jej wyczarowanie Patronusa... ;.; Ale to tylko moje zdanie ;3 Było świetnie i warto było czekać na ten rozdział! ;**
OdpowiedzUsuńJazz ♥