czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 2

 Pewnego wiosennego dnia, kilka tygodni po tym, jak Snape po raz pierwszy odwiedził żółty dom zjechało się do niego wielu ludzi. Mugole, stwierdził patrząc na nich z daleka. Domyślał się powodu ich odwiedzin. Pewnie któryś z bachorów ma urodziny, pomyślał patrząc na niesione przez nich torby.
 Jedna dziewczyna szczególnie przyciągnęła jego uwagę. Przyszła w towarzystwie starszego małżeństwa i dwóch młodszych od niej dziewczynek. To pewnie jej siostry. Są nawet trochę do siebie podobne. 
 Wyglądała na jakieś 15 lat. Miała długie, ciemnoblond włosy i duże oczy. Severus nie mógł dostrzec jakiego są koloru. Zdawała się zauważać rzeczy, których inni nie dostrzegali. Niestety nie miał czasu, by uważniej się jej przyjrzeć, bo bo po chwili zniknęła za drzwiami domu.
 Mężczyzna, wciąż w ciele kota, skoczył na parapet okna, z którego miał dobry widok na główny pokój. W środku Kuba, najmłodsze z dzieci, zdmuchiwało świeczki z tortu, przy wtórze głośnego i nieco fałszywego "Sto lat!". Wkrótce potem dzieci udały się na górę, a dorośli zostali żeby porozmawiać. Wśród nich siedziała dziewczyna, na którą wcześniej zwrócił uwagę.
 Początkowo rozmowa dotyczyła uroków życia na wsi. Pan Puszczyk kpił sobie z dziewczyny.
 -Tobie, Klaudia, to wystarczyłby chłop ze wsi, prawda? Tylko, żeby miał dużo ziemi i świnie.
 -Może nie świnie, ale kury i konie mógłby mieć. I króliki. Nie mam też nic przeciwko dużemu psu.
 Pan Puszczyk roześmiał się. Potem rozmowa potoczyła się gładko. Wraz ze wzrostem spożytego alkoholu atmosfera stawała się luźniejsza. Klaudia nie piła. Od czasu do czasu wtrącała jakieś słowo lub zdanie, ale przeważnie milczała.
 W pewnym momencie, lekko podpity, pan domu powiedział:
 -Mamy kotki do rozdania. Chce ktoś?
 -Jakie?- W oczach dziewczyny pojawił się błysk.
 -Ładne. Chcesz zobaczyć?
 Bez czekania na odpowiedź zawołał dwóch chłopców. Coś im mówił, ale na tyle cicho, że Snape nie usłyszał co. Po chwili dzieci wyszły na dwór.
 -Kici kici! Chodźcie tu kotki!
 Jak na złość ich wzrok padł na Severusa, który pospiesznie zeskoczył z parapetu i teraz stał na trawie.
 -Patrz! Tu jest jeden! Weźmy tego. Nie chce mi się szukać innych.
 -Okej.
 I zanim mężczyzna się zorientował jeden z chłopców wziął go na ręce. Nie próbował się wyrywać. Co by to dało? Dzieci zaniosły go do pokoju, który obserwował.
 -Znaleźliśmy tylko tego- skłamał gładko chłopiec.
 Karol, pomyślał były Śmierciożerca. On ma na imię Karol. A przed domem były jeszcze dwa, szczeniaku!
 -Masz- mówiąc to podał kota dziewczynie.

 -Jaki jesteś śliczny!- Szepnęła patrząc mu w oczy.
 Teraz Severus dostrzegł kolor jej tęczówek. Były niebieskie. Dziewczyna, wciąż trzymając go w objęciach, głaskała go i szeptała czułe słówka. Na brodę Merlina! Nie sądziłem, że ktoś potrafi być tak samo irytujący jak Potter!, sarkał Snape.
 Szybko zrobiło się ciemno. Goście zaczęli się zbierać. Pan Puszczyk zaproponował, że zawiezie ich autem, żeby kot nie zrobił zamieszania w autobusie.
 Snape zrozumiał, że jedzie z dziewczyną i jej siostrami- średnia miała na imię Natalia, a najmłodsza Ania. Jestem przeszczęśliwy! Teraz Bellatriks na pewno mnie nie znajdzie, ale jak ja mam żyć?! Przecież ci ludzie zauważą, że ich kot zniknął, a na jego miejsce pojawił się człowiek rodem z bajki. Ale przynajmniej będę spać w łóżku... czy może: na łóżku, marudził mężczyzna wczepiając się pazurkami w kurtkę Klaudii. W mugolskim pojeździe bardzo trzęsło, a on nie miał jak się złapać. Nawet nie mam kciuka!, złorzeczył.
 Z ulgą powitał zatrzymanie się auta. Wysiedli przed dziesięciopiętrowym blokiem. Jego radość trwała krótko. Chwilę później jechał windą, która trzęsła się i kolebała na boki.
 -Miauu!- Zaprotestował głośno.
 -Cii, koteczku. Zaraz będziemy na miejscu.
 Miała rację. Chwilę później winda zatrzymała się. Szybko znaleźli się przed drzwiami mieszkania. Natalia chwyciła za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zapukała. W końcu drzwi otworzyła kobieto po trzydziestce. To pewnie mama dziewczynek, pomyślał Snape przyglądając się jej. Miała krótkie, czarne włosy i okulary. Gdy jej spojrzenie padło na kota uśmiech spełzł jej z twarzy, ustępując miejsca chęci mordu.
 -Co to ma znaczyć?!- Krzyknęła patrząc na kota.
 Też nie wiem, chciał powiedzieć Severus, ale z jego ust wydobyło się tylko lekko schrypnięte:
 -Miau?!

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 1

 Snape, wciąż w ciele kota, dojechał pociągiem aż do Polski. Gdy wysiadł wybiegł ze stacji. Na dworze było ciepło i słonecznie. Ludzie śpieszyli za swoimi sprawami nie zwracając uwagi na zdezorientowanego kota. W końcu Severus ruszył poboczem drogi. Ciekawe, gdzie mam teraz pójść? Nie mogę przecież do końca życia zostać kotem..., rozmyślał.
 Długo chodził po kraju. Mimo, że nigdzie nie zauważył Śmierciożerców bał się zmienić z powrotem. Poza tym, jako kot, radził sobie całkiem dobrze. Ludzie, widząc bezdomnego zwierzaka, chętnie dawali mu miseczkę mleka, albo kawałek kiełbasy. Tylko te pchły... Snape szczerze ich nienawidził. Im bardziej się drapał, tym mocniej go gryzły. Psów też nie lubił. Większość widząc go zaczynała szczekać, a niektóre nawet go goniły. Koszmar! Musiał jednak zmienić zdanie po pewnym wydarzeniu.
 Szedł właśnie przez małą wieś przylegającą do miasta, kiedy poczuł obecność innego animaga. Zaczął się rozglądać. W końcu zrezygnował i ruszył dalej. Doszedł do rzeczki. Pił wodę, gdy wyrósł przed nim czarny kundel wielkości owczarka niemieckiego.
 Kim jesteś?odezwał się głos w umyśle Snape'a.
 Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że nie może podać swojego prawdziwego nazwiska. Mo.że to paranoja, ale ostrożności nigdy za wiele.
 Nazywam się Malcolm Staad. A ty?
 Samuel. Co tu robisz?
 Nie widać?, zadrwił Severus. Piję.
 A ja myślę, że ukrywasz się przed kimś, odparł pies kładąc się na trawie. Zauważyłem jak idziesz. Skradasz się, chodzisz nisko przy ziemi. Dam ci dobrą radę, dodał przekrzywiając głowę. Jeśli chcesz się ukryć, schowaj się na widoku.
 Dzięki za radę, ale nie mam zamiaru położyć się na ulicy i czekać na samochód, głos Snape'a ociekał sarkazmem.
 Nie to miałem na myśli, głupku, Samuel wyszczerzył kły. Idź tam, gdzie mają koty. Przy żółtym domu, na tej ulicy, kręci się ich sporo. Jeden więcej nie zrobi różnicy.
 Dlaczego mi pomagasz?
 Bo w przyszłości liczę na przysługę, Severusie Snape'ie.
 I nim Severus zdołał odpowiedzieć pies zniknął.
 Mężczyzna ułożył się pod drzewem. Jakim cudem ten pies go poznał? Czy powie komuś o nim? Czy można bezpiecznie skorzystać z jego rady? A może czeka tam na niego pułapka? Takie i inne pytania kłębiły się Sevciowi w głowie.
 Gdy słońce chyliło się ku zachodowi podjął decyzję. Postanowił spróbować. Pod osłoną nocy ruszył na poszukiwanie żółtego domu. Trafił tam niespodziewanie szybko. W powietrzu czuć było zapach kur i kotów. Przeszedł zwinnie przez ogrodzenie i ujrzał kotkę, a wokół niej kilkoro młodych. Wszystkie były mniej więcej wzrostu kota, w którego zmienił się Snape.
 Kiedy zwierzęta go zobaczyły podeszły do niego i zaczęły witać, jak dawno zaginionego członka rodziny. Myły mu uszy, wylizywały grzbiet i ocierały się o niego. Severus siedział bez ruchu,zniesmaczony. I na co mi to było?, zapytał sam siebie. Nie przyszedłem tutaj na zabiegi kosmetyczne.
 Mimo chwilowego zniechęcenia i zniecierpliwienia Snape szybko odnalazł się w tej małej, kociej społeczności.
 W międzyczasie dowiedział się, podsłuchując rozmowy ludzi, że dom zamieszkuje pięcioosobowa rodzina o nazwisku Puszczyk. Małżonkowie mięli trójkę dzieci: Kubę, Karola i Darię. Wszyscy traktowali go jak swojego kota: bawili się z nim i karmili go. To dobrze, myślał Snape dzielnie znosząc pieszczoty, że traktują mnie jak swego. Śmierciożercom nie przyjdzie do głowy porywać kota, którego jak się wydaje ludzie znają od lat. Są na to za głupi, dodał z uśmiechem.
 Czas mijał szybko i nim się spostrzegł była połowa lutego. W tym czasie nigdzie nie ujrzał nawet skrawka peleryny Bellatriks i jej kompanów. Czasami, kiedy był pewny, że nikt go nie widzi, zmieniał się z powrotem w człowieka. Nauczył się nawet tego "szeleszczącego języka"- polskiego. Nigdy nie wiadomo, mówił sobie. Może kiedyś będę musiał się tutaj z kimś dogadać.
 Nie przypuszczał, że jego w miarę spokojny żywot (jeśli można takim nazwać życie w ciele kota) zaburzą urodziny dziecka, które mieszkało w żółtym domu.
 A to i tak był dopiero początek.


______________________________________________________________________

Przeprasza, że to tak długo trwało :). Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. Jeśli macie jakieś pytania, albo uwagi piszcie w komentarzach. 

wtorek, 9 lipca 2013

Prolog

 Było ciemno, kiedy Severus Snape pojawił się w wąskiej uliczce. Zrzucił kaptur czarnego płaszcza i rozejrzał się. Nie zauważył niczego podejrzanego. Jakże by inaczej, pomyślał.
 Mężczyzna ruszył w stronę głównej ulicy. W ostatniej chwili skręcił do drzwi kamienicy. Odszukał na domofonie znajome nazwisko. Wyciągnął różdżkę i wycelował w zamek.
 -Alohomora.
 Drzwi stanęły otworem.
 Snape ruszył niespiesznie po schodach. Różdżkę trzymał w pogotowiu. Szybko odnalazł poszukiwane mieszkanie. Zadzwonił dzwonkiem i czekał. Drzwi otworzyła mu kobieta o czarnych, zmierzwionych włosach i ciężkich powiekach.
 -Witaj, Bellatriks- powiedział zimno Snape.- Chciałaś mnie widzieć?
 Kobieta zaniosła się obłąkańczym śmiechem.
 -Nie ja, ale wejdź- powiedziała uśmiechając się szyderczo i przesunęła się, robiąc gościowi miejsce.
 Severus wszedł ostrożnie. Był czujny. Czyżby Śmierciożercy przejrzeli  jego podwójną grę? Szybkim ruchem wsunął różdżkę do rękawa. Nikt nie musiał wiedzieć, że jest przygotowany na najgorsze.
 Znalazł się w obskurnie urządzonym mieszkaniu. Tapety odchodziły płatami ze ścian, a podłoga była pokryta grubą warstwą kurzu i ziemi. Jedynym meblem w pomieszczeniu był zgniłozielony fotel stojący na środku pokoju.
 W pokoju stało również kilku Śmierciożerców. Byli w maskach, dlatego Snape nie mógł ich rozpoznać. Bellatriks wróciła i stanęła naprzeciwko gościa.
 -Nieładnie, Sevciu. Nikt ci nie powiedział, że lojalność to cnota?- Spytała zwracając sie do stojącego przed nią mężczyzny jak do dziecka.
 Śmierciożercy zaśmiali się złowieszczo.
 Snape nic nie powiedział. Wpatrywał się chłodnym wzrokiem w Bellatriks.
 -Co, mowę ci odjęło? A może ze strachu zapomniałeś jak się mówi? Na twoim miejscu nie próbowałabym zgrywać bohatera, Severusie. Czarny Pan nie patrzy łaskawie na szpiegów- wysyczała.
 A więc stało się, pomyślał.
 -Nie rozumiem o co ci chodzi- odparł bezbarwnym głosem.- Zawsze byłem lojalny wobec Czarnego Pana. Nigdy go nie zawiodłem, a on cenił sobie moje zdanie. Tobie wcześniej też to nie przeszkadzało. Chyba- dodał robiąc krok w stronę kobiety.- że boisz się o swoją posadę pupilka Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać- mówiąc to pozwolił sobie na nutkę drwiny w swoim głosie.
 Lestrenge cofnęła się gwałtownie, jakby ją uderzył.
 -Myślisz, że o niczym nie wiem?!- Krzyknęła.- Czarny Pan jest ślepy, ale ja przejrzałam twoją grę, Severusie. Ty lojalny wobec Sam-Wiesz-Kogo? Dobrze wiesz, że nigdy ci nie wierzyłam i nie uwierzę- warknęła łapiąc go za przód szaty. Śmierciożercy za nią poruszyli się.- Od początku byłeś szpiegiem Dumbledore'a! Nawet nie próbuj zaprzeczać! Wszystko to co robiłeś, co mówiłeś... to były kłamstwa! Knułeś pod nosem Czarnego Pana i dzisiaj za to zapłacisz!
 Jak na dany znak Śmierciożercy wyciągnęli różdżki i otoczyli ich kołem. Mimo, że umysł Snape'a krzyczał: Uciekaj! on sam pozostał opanowany. Wiedział, że nie zdoła ich wszystkich pokonać. Będzie musiał się zmienić.
 -Gratuluję Bellatriks- odezwał się drwiącym głosem.- Nie podejrzewałem, że uda ci się odkryć prawdę. Widocznie cię nie doceniłem. Niemniej jednak- mówiąc to oderwał dłonie kobiety od swojej szaty- nie mam zamiaru dać się załapać. Ani teraz, ani nigdy.
 Nim ktokolwiek zdążył zareagować Severus zmienił się w kota- szaroburego dachowca z białą piersią i pobiegł do drzwi.
 Gdy znalazł się na dworze pobiegł w stronę stacji kolejowej. Z jednego z peronów ruszał pociąg. Nie namyślając się wskoczył do wagonu.
 Musiał uciekać.

niedziela, 7 lipca 2013

Witajcie!

 Założyłam tego bloga z myślą o pisaniu opowiadań. I to nie byle jakich, tylko z Severusem Snape'm :). Postaram się wrzucać kolejne części jak najczęściej. Już w tym tygodniu ukaże się prolog.
 Pozdrawiam i zapraszam do zaglądania :).

PS: Ostrzegam, że piszę obszernie. Nie przestraszcie się ;).