poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 1

 Snape, wciąż w ciele kota, dojechał pociągiem aż do Polski. Gdy wysiadł wybiegł ze stacji. Na dworze było ciepło i słonecznie. Ludzie śpieszyli za swoimi sprawami nie zwracając uwagi na zdezorientowanego kota. W końcu Severus ruszył poboczem drogi. Ciekawe, gdzie mam teraz pójść? Nie mogę przecież do końca życia zostać kotem..., rozmyślał.
 Długo chodził po kraju. Mimo, że nigdzie nie zauważył Śmierciożerców bał się zmienić z powrotem. Poza tym, jako kot, radził sobie całkiem dobrze. Ludzie, widząc bezdomnego zwierzaka, chętnie dawali mu miseczkę mleka, albo kawałek kiełbasy. Tylko te pchły... Snape szczerze ich nienawidził. Im bardziej się drapał, tym mocniej go gryzły. Psów też nie lubił. Większość widząc go zaczynała szczekać, a niektóre nawet go goniły. Koszmar! Musiał jednak zmienić zdanie po pewnym wydarzeniu.
 Szedł właśnie przez małą wieś przylegającą do miasta, kiedy poczuł obecność innego animaga. Zaczął się rozglądać. W końcu zrezygnował i ruszył dalej. Doszedł do rzeczki. Pił wodę, gdy wyrósł przed nim czarny kundel wielkości owczarka niemieckiego.
 Kim jesteś?odezwał się głos w umyśle Snape'a.
 Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że nie może podać swojego prawdziwego nazwiska. Mo.że to paranoja, ale ostrożności nigdy za wiele.
 Nazywam się Malcolm Staad. A ty?
 Samuel. Co tu robisz?
 Nie widać?, zadrwił Severus. Piję.
 A ja myślę, że ukrywasz się przed kimś, odparł pies kładąc się na trawie. Zauważyłem jak idziesz. Skradasz się, chodzisz nisko przy ziemi. Dam ci dobrą radę, dodał przekrzywiając głowę. Jeśli chcesz się ukryć, schowaj się na widoku.
 Dzięki za radę, ale nie mam zamiaru położyć się na ulicy i czekać na samochód, głos Snape'a ociekał sarkazmem.
 Nie to miałem na myśli, głupku, Samuel wyszczerzył kły. Idź tam, gdzie mają koty. Przy żółtym domu, na tej ulicy, kręci się ich sporo. Jeden więcej nie zrobi różnicy.
 Dlaczego mi pomagasz?
 Bo w przyszłości liczę na przysługę, Severusie Snape'ie.
 I nim Severus zdołał odpowiedzieć pies zniknął.
 Mężczyzna ułożył się pod drzewem. Jakim cudem ten pies go poznał? Czy powie komuś o nim? Czy można bezpiecznie skorzystać z jego rady? A może czeka tam na niego pułapka? Takie i inne pytania kłębiły się Sevciowi w głowie.
 Gdy słońce chyliło się ku zachodowi podjął decyzję. Postanowił spróbować. Pod osłoną nocy ruszył na poszukiwanie żółtego domu. Trafił tam niespodziewanie szybko. W powietrzu czuć było zapach kur i kotów. Przeszedł zwinnie przez ogrodzenie i ujrzał kotkę, a wokół niej kilkoro młodych. Wszystkie były mniej więcej wzrostu kota, w którego zmienił się Snape.
 Kiedy zwierzęta go zobaczyły podeszły do niego i zaczęły witać, jak dawno zaginionego członka rodziny. Myły mu uszy, wylizywały grzbiet i ocierały się o niego. Severus siedział bez ruchu,zniesmaczony. I na co mi to było?, zapytał sam siebie. Nie przyszedłem tutaj na zabiegi kosmetyczne.
 Mimo chwilowego zniechęcenia i zniecierpliwienia Snape szybko odnalazł się w tej małej, kociej społeczności.
 W międzyczasie dowiedział się, podsłuchując rozmowy ludzi, że dom zamieszkuje pięcioosobowa rodzina o nazwisku Puszczyk. Małżonkowie mięli trójkę dzieci: Kubę, Karola i Darię. Wszyscy traktowali go jak swojego kota: bawili się z nim i karmili go. To dobrze, myślał Snape dzielnie znosząc pieszczoty, że traktują mnie jak swego. Śmierciożercom nie przyjdzie do głowy porywać kota, którego jak się wydaje ludzie znają od lat. Są na to za głupi, dodał z uśmiechem.
 Czas mijał szybko i nim się spostrzegł była połowa lutego. W tym czasie nigdzie nie ujrzał nawet skrawka peleryny Bellatriks i jej kompanów. Czasami, kiedy był pewny, że nikt go nie widzi, zmieniał się z powrotem w człowieka. Nauczył się nawet tego "szeleszczącego języka"- polskiego. Nigdy nie wiadomo, mówił sobie. Może kiedyś będę musiał się tutaj z kimś dogadać.
 Nie przypuszczał, że jego w miarę spokojny żywot (jeśli można takim nazwać życie w ciele kota) zaburzą urodziny dziecka, które mieszkało w żółtym domu.
 A to i tak był dopiero początek.


______________________________________________________________________

Przeprasza, że to tak długo trwało :). Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. Jeśli macie jakieś pytania, albo uwagi piszcie w komentarzach. 

1 komentarz:

  1. Motyw Polski , jak zwykle zreszta, ujmuje moje serce. Rozmowy miedzy zwierzetami sa ciekawe, a to ze jeden z nich go rozpoznal kieruje moje mysli w strone jedynego psiaka jaki ... Chyba kazdy sie domysli. Fabula jest baardzo wciagajaca. Oby tak dalej c:

    OdpowiedzUsuń