sobota, 28 września 2013

Rozdział 9

 Żadne z nich nie wiedziało ile czasu siedzieli pogrążeni we własnych myślach. Znajdowali się w takim miejscu, w którym czas nie ma znaczenia- przyroda wokół nich zamarła, jakby w oczekiwaniu na to, co ma się zdarzyć. Nawet najlżejszy podmuch wiatru nie poruszał liści drzew.
 Niespodziewanie Severus poderwał głowę. Klaudia zrobiła to samo, choć nie wiedziała co takiego przykuło uwagę jej nauczyciela. Kiedy tak zastanawiała się, co mogło zaalarmować Mistrza Eliksirów, pojawił się między nimi jakiś srebrzystobiały ptak. Zwierze zwróciło głowę na Snape'a, którego twarz znów była nieprzenikniona, i... przemówił miękkim głosem.
 -Dostałem twoją wiadomość, Severusie. Udaj się do mojego gabinetu. Weź ze sobą dziewczynę; niemądrze byłoby zostawiać ją samą. Hasło to: "cukrowe pióra".
 Kiedy widmo skończyło mówić rozwiało się w mgiełkę. Ptak mówił po angielsku, do tego szybko, więc Klaudia zrozumiała tylko niektóre słowa. Spojrzała pytająco na Sevcia, który już zbierał się do drogi.
 -Masz iść ze mną- powiedział i ruszył przez gęstwinę nie czekając na nią.
 -Co to było?- Spytała podopieczna dysząc ciężko. Snape szedł szybko, nie zwracając na nią uwagi.
 -Patronus- odparł lakonicznie.
 -Od kogo?
 Zamiast odpowiedzieć Severus wymruczał dużą ilość inwektyw, wśród których często pojawiały się słowa "idiotka", "siwowłosy staruch" i "Merlinie".
 Dalszą drogę przez las pokonali w milczeniu. Starali się iść jakąkolwiek ścieżką, ale mimo to Snape musiał kilka razy pomagać Klaudii wyplątać się z kolczastych gałęzi. Na skraj lasu doszli w podartych ubraniach i z gałązkami i liśćmi we włosach. Kiedy dziewczyna rozejrzała się dokoła zachłysnęła się powietrzem.
 Przed nią roztaczały się zielone tereny, na których- niedaleko nich- stała mała chatka. Nad wszystkim górował ogromny zamek. Jego kamienne mury lśniły w świetle księżyca.
 -Rusz się, głupia dziewczyno- powiedział Severus chwytając ją za łokieć i ciągnąć w stronę zamku.- Nie jesteś tutaj, żeby podziwiać widoki. A teraz pospiesz się, chyba że chcesz spędzić noc w lesie.
 Chcąc, nie chcąc dziewczyna ruszyła za Mistrzem Eliksirów. Dopiero teraz, idąc w stronę zamku, który musiał być Hogwartem, poczuła jak bardzo jest zmęczona. Noga za nogą wlokła się za profesorkiem, który prowadził ją najpierw przez błonia, a potem po schodach wiodących do zamku.
 Gdy drzwi otworzyły się, Klaudia pomyślała, że śni. Znajdowała się w wysoko sklepionym przedsionku. Można było wejść z niego do lochów, Wielkiej Sali lub ku schodom. Snape wybrał trzecią opcję. Chwycił swoją podopieczną za nadgarstek i poprowadził ją schodami w górę. Klaudia była zbyt zajęta rozglądaniem się, by zauważyć, gdzie idą. Portrety, które mijali, machały do nich i wykrzykiwały pozdrowienia. Sevcio wydawał się być na nie głuchy i cały czas szedł nie zwracając uwagi na to, że praktycznie holował za sobą dziewczynę.
 W końcu podeszli do kamiennej chimery. Była jednym z najbrzydszych posągów, jakie Klaudia widziała.
 -Cukrowe pióra.
 Po wypowiedzeniu hasła chimera skinęła głową i odskoczyła na bok, ukazując spiralne schodki.
 -Chodź- rzucił przez ramię nauczyciel Eliksirów, po czym- bez czekania na cokolwiek- sam wszedł na schody.
 Klaudia zrobiła to samo, a w momencie, gdy postawiła na nich drugą nogę, schody ruszyły. Zatrzymały się przed drzwiami z kołatką. Severus, bez bawienia się w uprzejmości, nacisnął klamkę i wszedł do środka, a dziewczyna za nim.
 Znaleźli się teraz w okrągłym gabinecie. Na żerdzi, po lewej stronie drzwi, stał feniks Fawkes. Na ich widok zaćwierkał cicho. Naprzeciwko drzwi stało mahoniowe biurko, a na ścianie za nim wisiały portrety byłych dyrektorów Hogwartu. Niektórzy z nich spali, ale kilku przyglądało się dziewczynie- byli wyraźnie zaintrygowani. Na stoliku w rogu pokoju stały instrumenty na długich, cienkich nóżkach- niektóre z nich brzęczały, a inne wypuszczały obłoczki dymu.
 Nim dziewczyna skończyła oglądać gabinet drzwi za nimi otworzyły się. Odwróciła się i z niedowierzania otworzyła szeroko oczy. W drzwiach stał profesor Dumbledore. Miał na sobie długą,  srebrną szatę, a biała broda i włosy spływały na nią miękko. Jego niebieskie oczy patrzyły bystro znad okularów-połówek. Dyrektor zamknął za sobą drzwi i usiadł za biurkiem.
 -Dobrze cię widzieć, Severusie- zaczął przyjemnym głosem.- Martwiłem się o ciebie. Tyle czasu nie dawałeś znaku życia...
 -Daj już sobie spokój, Albusie- syknął Mistrz Eliksirów.- Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie miłe spotkanie towarzyskie dzisiejszego dnia.
 -W takim razie słucham- powiedział dyrektor znad złączonych dłoni.
 -Co mam ci opowiedzieć?- Prychnął Snape.- Niech dziewczyna ci wszystko opowie. Ona jest wszystkiemu winna- dodał, a zachowywał się przy tym, jak nadąsany pięciolatek.
 Dumbledore uśmiechnął się lekko, po czym zwrócił się do dziewczyny.
 -Moja droga, mogłabyś opowiedzieć mi, co się dzisiaj wydarzyło?
 Klaudia, która do tej pory nie przysłuchiwała się rozmowie, bo obaj mężczyźni mówili bardzo szybko po angielsku, drgnęła gdy zobaczyła, że profesor Dumbledore i Snape patrzą na nią wyczekująco. Musiała mieć bardzo głupią minę, bo Severus uśmiechnął się radośnie i powiedział powoli i wyraźnie.
 -Niech się pani nie łudzi, dyrektorze, że ona coś zrozumie. Jej język angielski jest na takim samym poziomie, jak umiejętności Longbottoma w eliksirach- czyli żaden.
 Dziewczyna chciała mu odpyskować, ale nie zdążyła, bo Albus wstał i wciąż się uśmiechając podszedł do niej.
 -Spokojnie, nic ci nie zrobię- zapewnił stając przed nią. Gdzieś spoza jego pleców dobiegło ich prychnięcie Snape'a.
 Dumbledore zignorował go. Położył trzy palce na skroniach dziewczyny i przymknął oczy. Po chwili Klaudia poczuła, jak przez jego palce przenika w nią ciepło i rozlewa się po całym jej ciele, kłębi się w niej. Gdy dyrektor odsunął się od niej cudowne uczucie minęło. Przez chwilę mężczyzna przyglądał się jej uważnie. Usiadł za biurkiem i powiedział:
 -Moja droga, Severusie. Usiądźcie proszę.
 Klaudia wykonała polecenie i dopiero gdy siedziała naprzeciw siwowłosego starca zrozumiała co się stało.
 -Przepraszam pana, ale co pan mi zrobił?- Zapytała.
 Kiedy tylko to powiedziała nawiedziło ją niezwykłe uczucie. Wiedziała, że powiedziała to płynnie po angielsku, chociaż wcale nie wiedziała jak. Przecież jej angielski był na bardzo niskim poziomie...
 -Proste zaklęcie nauki języków. Verdenus grante*. Od tego momentu dogadasz się z każdym bez żadnych problemów.- dodał z błyskiem w oku.
 -Wiedziałeś o tym?!
 Snape, bo do niego było skierowane to pytanie, uśmiechnął się złośliwie.
 -Oczywiście, że wiedziałem. To zaklęcie jest na poziomie SUM- ów.
 -To skoro to takie proste zaklęcie, nie mogłeś go na mnie rzucić wcześniej?!- Klaudia była oburzona, ale szczęka stuknęła jej o podłogę, gdy Mistrz Eliksirów odezwał się ponownie.
 -Mogłem. Ale co by mi to dało? Tylko straciłbym świetną rozrywkę. Twoje próby dogadania się ze mną były tak zabawne, że nie chciałem odejmować sobie tej atrakcji.
 Klaudia wstała i już miała na niego wrzasnąć, gdy przerwał jej spokojny głos Dumbledore'a.
 -Proszę o spokój- poczekał aż usiądzie, po czym dodał.- Skoro już wszyscy są spokojni i zrelaksowani- tu posłał spojrzenie znad okularów Sevciowi- chciałbym usłyszeć, co takiego się dzisiaj wydarzyło.
 Dziewczyna zazgrzytała zębami i- czując na sobie kpiące spojrzenie swojego nauczyciela- zaczęła opowiadać o dzisiejszym spotkaniu z Greyback'iem. Z każdym kolejnym słowem oblicze dyrektora stawało się coraz bardziej posępne. Gdy skończyła spojrzał na dziewczynę.
 -Przykro mi, ale twój powrót do domu jest niemożliwy. Nie, daj mi dokończyć- dodał, gdy zobaczył, że dziewczyna chce mu przerwać.- Skoro Fenrir was znalazł może także wiedzieć, gdzie mieszkasz. Wracając nie będziesz bezpieczna. O swoją rodzinę nie musisz się martwić. Jeszcze dziś wyślę do nich członków Zakonu Feniksa. Zmodyfikują im pamięć w taki sposób, że nie będą cię pamiętać.
 -Ale... To gdzie ja mam się teraz podziać?- Mówiąc to głos Klaudii drżał. W jej oczach pojawiły się łzy.
 -Tu, w Hogwarcie. Trzeba będzie jednak utrzymać twój pobyt w zamku, w tajemnicy. Niewykluczone, że Voldemort ma tutaj swoich szpiegów. Severusie- dodał spoglądając na mężczyznę siedzącego koło dziewczyny.- sądzę, że Klaudia byłaby najbezpieczniejsza w twoich prywatnych komnatach....
 -CO?!
 Ten okrzyk wyrwał się z gardła Klaudii i Mistrza Eliksirów. Oboje byli zaskoczeni decyzją Dumbledore'a.
 -To co słyszeliście.
 -Ale to nie jest możliwe!- Krzyknął Snape wstając.
 -To jest możliwe i ty to wykonasz- powiedział dyrektor również się podnosząc.- Przez ciebie życie tej młodej dziewczyny legło w gruzach! Okaż choć trochę empatii!
 Były Śmierciożerca nie próbował się już kłócić. Gwałtownym ruchem odsunął krzesło i wyszedł z gabinetu.
 Klaudia spojrzała na Dumbledore'a.
 -Do widzenia, profesorze.
 -Do widzenia. Spróbujcie się nie pozabijać- dodał chichocząc pod nosem.
 Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i wyszła z pokoju.


 Mistrz Eliksirów wprowadził ją do swojego gabinetu. Było to małe, ciemne pomieszczenie. Na ścianach nie było żadnych obrazów, za to pokój pełen był regałów z książkami. Biurko stało naprzeciw drzwi i było zawalone różnymi papierami i pergaminami. W głębi pomieszczenia, za jednym z trzech kredensów, były ciemne drzwi. Snape ruszył prosto w ich kierunku i po chwili zniknął w drugim pomieszczeniu. Dziewczyna stała chwilę niezdecydowana.
 -Przyjdziesz tu z łaski swojej?- Dobiegł ją ironiczny głos jej nowego sąsiada.
 Klaudia westchnęła z rezygnacją i weszła za Severusem prosto do salonu. Pokój był urządzony skromnie, ale ze smakiem. Przy jednej ze ścian stał murowany kominek, w którym wesoło huczał ogień. Na środku pokoju leżał duży, owalny dywan w kolorze ciemnej zieleni. Stał na nim zestaw wypoczynkowy składający się z kanapy, dwóch foteli i małego stoliczka.
 -Skoczyłaś się już gapić?- Syknął były Śmierciożerca.
 -Tak- odparła Klaudia, jakby nie widziała jego morderczej miny.
 -To świetnie- rzucił drwiąco.- Na końcu tego korytarza jest łazienka- powiedział machnąwszy ręką ku drzwiom po lewej stronie.- A w tym korytarzu- dodał wskazując drzwi p prawej- jest moja sypialnia i sypialnia gościnna. Drzwi do twojego pokoju są po prawej. Tylko się nie pomyl. Nie mam ochoty wyrzucać cię z mojego pokoju, w stanie wskazującym na spożycie.
 Dziewczyna zarumieniła się mocno.
 -Nie martw się. Nie mam ochoty napastować starego nietoperza- powiedziała, po czym ulotniła się w korytarzyku prowadzącym do jej pokoju.
 Zamknęła za sobą drzwi sypialni i oparła się o nie. Centralne miejsce w pokoju stanowiło łóżko z czterema kolumienkami. W tym pokoju również stały półki z książkami. Oprócz łóżka i półek w pomieszczeniu była tylko ciemna komoda, mały stolik i fotel. Widocznie Snape lubił minimalistyczny wystrój. Musiała jednak przerwać rozmyślania, bo usłyszała jak profesorek ją woła. Z lekkim ociąganiem poszła do salonu.
 Severus siedział w fotelu, a obok niego stała mała walizka. Widząc ją powiedział:
 -Jeden z członków Zakonu przyniósł ci ubrania i parę osobistych rzeczy.
 Klaudia skinęła głową i chwyciła walizkę. Już miała odejść, gdy z jej ust wyrwało się coś, czego się nie spodziewała.
 -Przepraszam- gdy Snape spojrzał na nią unosząc wysoko brew dodała- Byłam dla ciebie niemiła, wręcz wredna i okropna. Uważałam cię za skończonego dupka, ale uratowałeś mnie dzisiaj przed Greyback'iem...
 -To przez Dumbledore'a. Wyobrażasz sobie co by powiedział, gdybym pozwolił mu się zabić?- Wtrącił.
 -... chociaż wcale nie musiałeś- kontynuowała dziewczyna, jakby jej nie przerwano.- Ja nie oczekuję, że się zaprzyjaźnimy, ale skoro mamy razem mieszkać przez bliżej nieokreślony czas, to powinniśmy się przynajmniej tolerować. Więc... zgoda?- Mówiąc to wyciągnęła dłoń do Snape'a.
 Przez chwilę panowała cisza. W końcu czarodziej wstał i spojrzał na nią z góry. Po chwili wahania podał jej rękę.
 -Zgoda. Chociaż nie oznacza to, że cię lubię. Po prostu chwilowo cie nie nienawidzę.
 Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, chwyciła walizkę i zniknęła w swoim pokoju.
 Severus patrzył chwilę, jak drzwi zamykają się za dziewczyną, po czym usiadł w fotelu i przywołał sobie szklankę Ognistej Whisky.
 -Oj, Severusie- powiedział cicho.- Starzejesz się. Pogodzić się z jakimś dzieciakiem, który ma w dodatku z tobą mieszkać? I jak tu wytrzymać bez pognębiania jej?
 Spytał sam siebie, a później pociągnął ze szklaneczki łyk bursztynowego płynu.



*Verdenus grante- zaklęcie nauki języków, mojego autorstwa. Polega ono na tym, że można się porozumieć w każdym języku świata. Mogą je rzucać tylko potężni czarodzieje (np. Snape, Dumbledore).


________________________________________________________________________________

Witajcie kochani!
Ten rozdział jest jak na razie najdłuższy ze wszystkich. Cieszycie się? Bo ja tak :).
Mam nadzieję, że dobrze mi wyszedł, ale ostateczną ocenę pozostawiam Wam.
To zaklęcie, które rzuca Dumbledore na Klaudię, też by mi się przydało ^^.

Pozdrawiam.

PS: Przygotowuję się na dwie olimpiady- z chemii i polskiego, więc nie wiem, jak będą się pojawiać rozdziały. Postaram się co tydzień, ale nie mogę tego zagwarantować.

piątek, 20 września 2013

Rozdział 8

 Niedziela, ostatni dzień ferii. Klaudia postanowiła go uczcić wychodząc gdzieś na miasto. Po szeptanej kłótni ze Snape'm- rodzice byli w domu i na pewno zorientowaliby się, że coś jest nie w porządku- ustalili, że wyjdą z domu koło szesnastej po południu, a na miejsce Severusa podstawią transmutowaną w kota torebkę.
 -Teraz pozostał ostatni problem- jak wyjść z domu?
 -Zawsze mogę na twoim miejscu zostawić magiczną kukłę- powiedział Snape nachylając się do niej i szepcząc niemal bezgłośnie.
 -Jak ona działa?
 -Normalnie. Zachowuje się jak człowiek, ale nie umie mówić i myśleć samodzielnie. Chociaż- dodał z paskudnym uśmiechem- to akurat nie stanowi problemu. Nie różnisz się niczym od takiej pustogłowej kukiełki.
 Dziewczyna już miała mu się odgryźć, ale w porę przypomniała sobie, że nie są sami w domu.
 -Bardzo zabawne! Ha! Ależ ty jesteś śmieszny, profesorku! Zrobimy tak- dodała, widząc, że mężczyzna już otwiera usta.- Przestawimy wszystkie zegarki w domu, żeby wskazywały osiemnastą. potem ja, w piżamie, pójdę do rodziców i powiem, że idę wcześniej spać, żeby się wyspać i tak dalej. Ty wyczarujesz kukłę i karzesz jej położyć się w moim łóżku i spać. A my się wymkniemy!
 Klaudia promieniowała radością i szczęściem. Mimo, że pomysł był dobry, Mistrz Eliksirów skrzywił się, jakby dopiero co zjadł kilo cytryn.
 -Może być, ale przestawianie zegarków odpada. Nie mam zamiaru latać od budzika, do budzika.
 Jak wymyślili, tak zrobili. Hela i Mateusz nieco się zdziwili, że ich córka tak szybko idzie spać, ale przyjęli tę wiadomość bez niepotrzebnych pytań. W pokoju czekał Severus, który swoją część zadania już wykonał. W łóżku spała replika dziewczyny, a kot siedział na dywanie. Odczekali chwilę, po czym wymknęli się z domu.
 Wieczór tętnił życiem. W powietrzu unosił się zapach wiosny, uliczny zgiełk i rozmowy ludzi.
 -Mam zamiar oprowadzić cię po całym mieście. Nie zwiedziłeś go nawet trochę i dziś to nadrobisz.
 -A jeśli nie chcę się z tobą włóczyć po nocy?- Zapytał Sevcio.
 -Jest dopiero popołudnie, a poza tym, to nie masz już wyboru. Zgodziłeś się pomóc mi w ukartowaniu tej scenki w domu. Siedzisz w tym po uszy.
 I nie zważając na protesty mężczyzny ruszyła w stronę parku opowiadając o mieście. Mimo, że mówiła ciekawie, to Severus jej nie słuchał. Szedł obok niej z grymasem na twarzy i czujnie rozglądał się wokoło. W pewnym momencie napotkał na spojrzenia, rzucane mu przez grupkę dziewcząt. Na brodę Merlina, przepysznie! Najpierw ta przeklęta Klaudia gada, jakby ktoś jej podał wywar z blekotu, a teraz jeszcze te cholerne dziewuchy się na mnie gapią!, myślał. Prychnął, gdy usłyszał komentarze na swój temat dobiegające właśnie z tej grupki. Klaudia przerwała swój wywód i zwróciła się do byłego Śmierciożercy.
 -Co się stało?
 -Nic się nie stało- odparł lodowatym głosem.
 -To czemu prychasz?
 -Ja nie prycham... To wszystko przez te dziewczyny!- Wybuchnął nagle.- Najpierw ty wpadasz na genialny pomysł wyjścia na spacer, a teraz jeszcze jakieś idiotki się ze mnie śmieją!
 Dziewczyna ledwo zapanowała nad uśmiechem. Wiedziała, jak bardzo Mistrz Eliksirów lubi sobie ponarzekać.
 -Daj już spokój- podopieczna przerwała jego tyradę.- Gdybyś nie wyglądał, jakbyś szedł na ścięcie, to by się na ciebie nie patrzyły. Może spróbuj się trochę... eee... uśmiechnąć?
 -Ja nie umiem się uśmiechać- odparł Snape bezbarwnym głosem.
 -To chociaż się nie krzyw.
 Nic nie powiedział, tylko wywrócił oczami.
 Wkrótce zaczęło się ściemniać. Była jeszcze zima- przynajmniej ta kalendarzowa- i noce nadchodziły szybko. Mięli już wracać do domu, kiedy Severus złapał ją za rękę i pociągnął w stronę najbliższej kawiarni. Posadził ją przy pierwszym z brzegu stoliku i sam przy nim usiadł, przysuwając swoje krzesło bliżej Klaudii. Zbyt blisko...
 Oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdumienia i niepokoju.
 -Ty stary zboczeńcu!- Warknęła patrząc się na Snape'a.- Co ty robisz? Odsuń się lepiej, bo jak nie...
 -Zamknij się- powiedział słodkim głosem mężczyzna uśmiechając się. Tak: UŚMIECHAŁ SIĘ!- Jeśli nie chcesz, żeby Śmierciożerca nas zauważył, to przestań gadać. I postaraj się udawać, że dobrze się czujesz w moim towarzystwie, bo oboje zginiemy.
 Mówiąc to wciąż się uśmiechał, jednak jego spojrzenie pozostało poważne. Dziewczyna przestraszyła się, bo zrozumiała, że on nie żartuje. Zamaskowała strach promiennym uśmiechem i zaczęła opowiadać o wczorajszym programie telewizyjnym. Kiedy wyrażała swoje uznanie dla głównego aktora dostrzegła kątem oka, jak koło nich przechodzi Śmierciożerca, a tak dokładnie Fenrir Greyback.
 Gdy zagrożenie minęło Severus odsunął się od dziewczyny, a uśmiech spełzł mu z twarzy. Po chwili wstał, więc ona zrobiła to samo.
 -A mówiłeś, że nie umiesz się uśmiechać?- Zagadnęła.
 -Ty kretynko! Mogłaś nas zdradzić- powiedział, puszczając jej wyznanie mimo uszu, po czym ruszył w tylko sobie znanym kierunku.- Następnym razem postaraj się uważać nad tym co robisz i mówisz, i panować nad swoją mimiką twarzy. Nie chcę, żeby ten Greyback dorwał mi się do skóry. Ty jesteś tylko małolatą, ale...
 Nie poznała jego zdania, bo gdy mężczyzna skręcił za róg ktoś złapał Klaudię w pasie jedną ręką, a drugą zacisnął na jej ustach tak, że nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
 Mistrz Eliksirów nie zwrócił początkowo uwagi na brak odpowiedzi ze strony swojej podopiecznej. podejrzewał, że czuje się głupio. Przecież to ona prawie ich zdradziła. Dopiero, gdy przezwał ją w wyjątkowo okropny sposób- chciał sprowokować kłótnię, ponieważ buzujące w nim emocje domagały się uwolnienia- zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Odwrócił się na pięcie i poczuł, jak blednie. Dziewczyny nie było.
 -Cholera- syknął wyciągając swoją różdżkę.- Homenum revelio.
 Po chwili już wiedział, gdzie jest Klaudia.
 Pewnym krokiem, trzymając różdżkę w pogotowiu, ruszył na pomoc swojej podopiecznej. W końcu stanął u wylotu małej, ciemnej uliczki.
 -No proszę, proszę. Kto to nas odwiedził?- Zakpił chrapliwy głos.
 Wtem z cienia wyłonił się Greyback. Lewą ręką obejmował Klaudię w pasie, a drugą przyciskał jej czubek różdżki do gardła. Severus przyjrzał się dokładnie dziewczynie. Wyglądała na przestraszoną i lekko poturbowaną, ale nie była pogryziona. I chwała za to Merlinowi!
 -Witaj, Fenrirze- odparł Severus głosem, który nie zdradzał żadnych emocji.- Jak widzę zdrowie dopisuje?
 -Haha! Oczywiście. A co u ciebie? Dawno żeśmy się nie widzieli, a Czarny Pan wzywał nas już kilkukrotnie...- wilkołak zwiesił groźnie głos, ale Snape nie odpowiedział.- Nie chcesz o tym mówić? A szkoda, wielka szkoda... Może mi chociaż powiesz co to za ślicznotka? Bellatriks jakoś zapomniała o niej wspomnieć- dodał nachylając się w stronę Klaudii i wąchając jej włosy.
 W oczach dziewczyny błysnęło przerażenie, gdy Fenrir przejechał nosem po jej szyi.
 -Radziłbym ci jej nie tykać- warknął Mistrz Eliksirów unosząc wyżej różdżkę.
 To był błąd.
 Greyback zaśmiał się tubalnie i mocniej ścisnął dziewczynę.
 -Trafiłem w czuły punkt, co? Ma taką śliczną szyjkę... Szkoda by było, gdyby się zmarnowała...
 Jego niewypowiedziana groźba zawisła w powietrzu. W ciszy, która zapadła, Fenrir pociągnął żółtym paznokciem po podbródku dziewczyny. Klaudia zatrzęsła się z obrzydzenia.
 Przez całą rozmowę wilkołaka z Severusem, dziewczyna starała się wyciągnąć z kieszeni różdżkę tak, żeby żaden z nich tego nie zauważył. Oboje zwracali uwagę tylko na siebie nawzajem, teraz miała szansę. Już prawie jej się udało, jeszcze tylko trochę...
 -Czarny Pan nie byłby zadowolony, gdybyś coś jej zrobił. Dziewczyna jest mi potrzebna. Ma informacje, które usiłuję z niej wydobyć- powiedział w pewnym momencie Mistrz Eliksirów.
 -Nie rozśmieszaj mnie, Snape!- Warknął Greyback.- Wiemy, dzięki Bellatriks, że nie byłeś szpiegiem tylko Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Czarny Pan bardzo się zawiódł, gdy o tym usłyszał, ale w końcu ma jeszcze mnie. Nigdy go nie opuszczę, ani mu się nie sprzeciwię...
 -Nie wiedziałem- przerwał mu mężczyzna z całą drwiną w głosie, na jaką było go stać.- że awansowałeś na pieska salonowego. Jak nisko musiałeś upaść, żeby...
 Ale nikt nie dowiedział się co chciał powiedzieć, bo w tej samej chwili wydarzyło się kilka rzeczy.
 Greyback wycelował różdżkę w Snape'a, który natychmiast go rozbroił. Klaudii udało się wreszcie wyjąć różdżkę. Obróciła ją i wycelowała. A ponieważ nie miała zbyt dużego pola do manewru Zaklęcie Żądlące trafiło Fenrira w jego męskość. Wilkołak zatoczył się do tyłu krzycząc głośno, a ona pobiegła do Sevcia, który chwycił ją za łokieć i teleportował się.
 Wylądowali w jakimś ciemnym lesie. Drzewa były stare i bardzo wysokie.
 Dziewczyna drgnęła, gdy z końca różdżki Severusa wyskoczyła srebrna łania i pognała przed siebie. Profesorek usiadł i poparł głowę rękami.
 -Co ty?...
 -Wysłałem wiadomość- uprzedził ją.- Teraz usiądź. Musimy poczekać.
 Klaudia usiadła naprzeciwko Mistrza eliksirów i zatopiła się w swoich myślach.


____________________________________________________________________________

Witajcie!
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba. Wymyśliłam akcję w przypływie czarnego humoru...
I- jeśli nie zauważyliście ;) - rozdział jest o wiele dłuższy! Postaram się, żeby kolejne rozdziały miały taką samą objętość, ale niczego nie obiecuję- ci, którzy piszą opowiadania wiedzą, że Wena to kapryśna przyjaciółka.
Pozdrawiam i czekam na komentarze- i te pozytywne, i te negatywne :).

sobota, 14 września 2013

Rozdział 7

 Kilka kolejnych dni minęło podobnie. Klaudia z Severusem kłócili się tak często, że weszło im to w rutynę. Oboje uważali dzień za stracony, jeśli choć raz nie zrobili sobie na złość. Noce spędzali pracowicie na ćwiczeniu zaklęć. Dziewczynie szło coraz lepiej, ale chodziła smutna. Wiedziała, że za kilka dni skończą się ferie zimowe i będzie musiała chodzić do szkoły. Sevcio w znacznym stopniu opanował już język polski. Gubił się jeszcze przy dłuższych słowach, więc ich rozmowy prowadzone były trochę po polsku, a trochę po angielsku. Klaudia nigdy nie była dobra w nauce języków obcych i nie zawsze go rozumiała. Chociaż może to i lepiej?... Nie miała ochoty słyszeć, jak Mistrz Eliksirów porównuje ją do gumochłonów.
 Snape właśnie zarządził przerwę w treningu. Teraz uczył ja zaklęć i uroków, które przydają się podczas pojedynków. Dziewczyna siedziała na ziemi i piła wodę, a mężczyzna rozcierał prawe ramię. Klaudia rzuciła na niego Zaklęcie Pełnego Porażenia Ciała, a przewracając się niefortunnie trafił na kamień.
 -Masz szczęście, że nie uderzyłem się o ten kamień głową- warczał na podopieczną.- Gdybym umarł niewątpliwie ułatwiłabyś zadanie Śmierciożercom, ale byłoby za dużo sprzątania. A pragnę zauważyć, iż nie uczyłem cię żadnych zaklęć czyszczących, więc krew z tej polanki musiałabyś umyć ręcznie. Swoją drogą, ciekawe co zrobiłabyś ze zwłokami?...- Dodał uśmiechając się kpiąco.
 -Co z Dumbledore'm?- Zapytała Klaudia wpatrując się w przestrzeń.Wyglądała, jakby jakby nie usłyszała nawet słowa z jego monologu.
 -A co ma być?- Spytał, a gdy nie odpowiedziała dodał.- O co ci chodzi?
 -Po prostu się nad czymś zastanawiałam. Mówiłeś, że Bellatriks odkryła, że jesteś podwójnym szpiegiem- Voldemortowi donosiłeś o Dumbledore, a Dumbledore'owi o poczynaniach Voldemorta. Czemu uciekłeś aż do Polski, zamiast najpierw opowiedzieć wszystko Dumbledore/owi? Ukrywałeś się na wsi i nadal nie skontaktowałeś się z dyrektorem Hogwartu. A teraz... teraz też się ukrywasz, a on nadal o niczym nie wie. Prawda?
 W miarę jak dziewczyna mówiła twarz Snape'a najpierw zzieleniała, a potem zbladła tak bardzo, że przypominała posąg. Gdy padły ostatnie słowa były Śmierciożerca zamknął oczy i zacisnął dłonie w pięści. Cisza przeciągała się nieznośnie.
 -To nie takie proste, jak ci się wydaje- mruknął nieoczekiwanie mężczyzna.- Albusa i mnie poróżniło zbyt wiele spraw. Przestaliśmy się zgadzać w najważniejszych kwestiach. W pewnym momencie zarzucił mi, że wolę pracować dla Czarnego Pana- służyć złu, nie dobru. To... to była kropla, która przelała czarę- powiedział otwierając oczy.
 -Ale co ci zaszkodzi spróbować z nim porozmawiać?- Klaudia ostrożnie dobierała słowa.- Nie mówię, ze masz się przed nim płaszczyć i przepraszać go za to, że cię... eee... poniosło w pewnych sprawach- chociaż z tego co mówisz on też powinien cię przeprosić. Może spróbuj mu najpierw opowiedzieć to, co się wydarzyło od waszego ostatniego spotkania?...
 Jej słowa zawisły w powietrzu jak mgła.
 -Kim ty jesteś- zaczął zwodniczo miłym tonem.- żeby mi mówić co mam robić? Nie potrzebuję niańki! Jestem dorosłym czarodziejem, który potrafi sam o siebie zadbać!!- Ryknął.
 -Naprawdę?!- Klaudia zerwała się na równe nogi.- Gdybyś był dorosły nie obrażałbyś się na wszystkich naokoło, jak pięciolatek! Jesteś po prostu starym bałwanem, który...
 -Radziłbym uważać na słowa- warknął Snape jadowicie zbliżając się do dziewczyny.- Nie pozwolę, żeby jakaś smarkula nie obrażała. Będziesz mieć poważne kłopoty, jeśli jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz.
 -Nie wiem, czy pamiętasz, ale to nie jest Hogwart, więc nie dostanę szlabanu. A ciebie się nie boję!
 -Nie? A powinnaś- dodał. W miarę jak mówił, jego głos coraz bardziej kipiał wściekłością.- Torturowałem ludzi, wciąż to robię, a wielu z nich potem zginęło. Z mojej ręki!! Wśród nich byli starcy, kobiety i dzieci! A teraz mam wielką ochotę zrobić to samo z tobą! I nawet nie próbuj mówić, że się zmieniłem przez te wszystkie lata służby u tego głupiego starca, Dumbledore'a!
 -Jesteś po prostu starym, skretyniałym dupkiem!
 -A ty krótkowzroczną idiotką!
 -Osioł!
 -Kretynka!
 Jeszcze przez jakiś czas obrzucali się nawzajem wyzwiskami, aż w końcu oboje ochrypli. Łypiąc na siebie spode łba opuścili polankę i ruszyli do domu. Severus mruczał pod nosem liczne wiązanki po łacinie zaadresowane do Klaudii.
 Dziewczyna już miała odpłynąć w krainę snów, gdy zamajaczył nad nią wysoki cień. Niechętnie spojrzała w górę, dobrze wiedząc kogo tam ujrzy. Nie pomyliła się. Para czarnych oczu patrząca na nią z góry niewątpliwie należała do Severusa Snape'a.
 -Czego?- Spytała niegrzecznie. Chciała spać, a on jej przeszkadzał.
 -Od tej pory masz nosić ze sobą różdżkę. Wszędzie. Poplecznicy Czarnego Pana nie próżnują.
 I nie dodając nic więcej wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.


_______________________________________________________________________________

Witajcie kochani!
To nowy rozdzialik- jest krótki, bo weny nie ma (wyjechała na Hawaje. Wiem, bo wysłała piękną pocztówkę). W tym rozdziale Snape pokazuje trochę co kryje się za jego maską chłodu i opanowania.
Następne rozdziały będą dłuższe xD.

Pozdrawiam.

piątek, 6 września 2013

Rozdział 6

 Tej samej nocy ćwiczyli jeszcze kilka zaklęć, takich jak Nox, Accio Expelliarmus. Jak na pierwszy raz Klaudii szło nadspodziewanie sprawnie. Każde kolejne zaklęcie opanowywała z coraz większą łatwością. Nawet Severus Snape, który przyglądał się wielu pokoleniom młodych czarodziejów, był zdziwiony, ale starał się tego nie ukazywać, przybierając swoją zwykłą maskę wrednego nauczyciela.
 Kiedy wracali do domu zaczęło już świtać. Gdy tylko weszli do mieszkania dziewczyny, bez przebierania się w piżamę, rzuciła się na łóżko. Zasnęła od razu.
 Było już prawie południe, gdy Klaudia się obudziła, albo dokładniej- została obudzona. Pani Hela, która martwiła się wszystkim, była zdziwiona i zaniepokojona tym, że jej córka jeszcze nie wstała. Koło południa, gdy normalne rodziny jedzą już obiad, poszła do pokoju córki. Klaudia spała przykryta kołdrą aż po szyję. Pani Hela zbliżyła się do łóżka i potrząsnęła ramieniem dziewczyny.
 -Kochanie, wstawaj. Już południe, słyszysz?
 Dziewczyna z głuchym jęknięciem przetarła zaspane oczy. Walcząc z opadającymi powiekami patrzyła na mamę. Hela przestraszyła się ,jeszcze bardziej niż dotychczas, widząc przekrwione oczy swojego dziecka.
 -Boże, co ci się stało?!- Powiedziała patrząc na córkę, której włosy sterczały we wszystkie możliwe (a także kilka tych niemożliwych) kierunków.
 -Nic... Po prostu się nie wyspałam- wymamrotała Klaudia znów kładą głowę na poduszki i zamykając oczy.
 Pani Hela nie pozwoliła jej jednak na powrót wsunąć się w objęcia Morfeusza.
 -Wstawaj, dziecko! Ubierz się i zaraz idziemy do lekarza- zarządziła mama, po czym wyszła.
 Dziewczyna wstała z łóżka i napotkała spojrzenie kota, który stał w drzwiach. To nie jest zwykły kot, upomniała siebie. To jest Severus Snape- wredna gadzina i przerośnięty nietoperz... 
 Gdy tak patrzeli na siebie coś błysnęło w oczach zwierzaka. To była... rozbawienie, drwina?
 -Hahaha...- syknęła Klaudia jadowicie (w końcu uczyła się od Mistrza!).- Baaardzo śmieszne.
 Kot tylko przymknął oczy i opuścił pokój.
 Dziewczyna przebrała się w czyste ubranie, ujarzmiła włosy- co wcale nie było łatwe- i wyszła do kuchni zrobić sobie kawę. Już po pierwszym łyku tego niesamowitego napoju poczuła, jak wstępują w nią nowe siły.
 -Zbieraj się, idziemy do lekarza- powiedziała Hela raźnym krokiem maszerując przez kuchnię.
 -Ale przecież ja nie jestem chora!- Zaoponowała dziewczyna.
 -Jak to nie?! Spałaś całą noc, a wyglądasz jakbyś dopiero położyła się do łóżka!
 Pani Hela nie wiedziała jak blisko jest prawdy.
 -Ale to nie z powodu choroby- gorączkowo kombinowała Klaudia.- To z powodu braku... magnezu! Tak, właśnie! Wystarczy, że kupisz mi magnez i będzie dobrze.
 W końcu kobieta dała się przekonać i zamiast ciągać córkę po lekarzach, po prostu poszła do apteki.
 Koło drugiej po południu ktoś zadzwonił do pani Heli. Przez chwilę rozmawiała, a kiedy skończyła poszła do pokoju swojej najstarszej córki.
 -Daria zachorowała i ciocia Puszczyk poprosiła mnie o przypilnowanie jej synów. Natalia i Ania jadą ze mną. Ty nie musisz, widzę że ciągle jesteś słaba. Tata wróci około dziewiętnastej. Będę dzwonić.
 Jak powiedziała, tak zrobiła. Dopakowała parę rzeczy, do już i tak pełnej torebki, i wyszła z domu z młodszym rodzeństwem Klaudii. Gdy wreszcie w mieszkaniu zapanowała cisza dziewczyna odnalazła kota śpiącego na fotelu. Z szatańskim uśmiechem, którego sam Snape by się nie powstydził, zrzuciła niczego nie spodziewające się zwierzę na podłogę.
 -Pobudka, Sevciu. Mamy mało czasu, żeby kupić ci jakieś ciuszki.
 Kot fuknął na nią i już po chwili stał przed nią mężczyzna z wściekłym grymasem twarzy.
 -Nie musiałaś mnie zrzucać to bolało. I nie mów do mnie "Sevciu"- dodał groźnym głosem.
 -Miało boleć i lepiej przestań marudzić.
 -Ty...- syknął, ale nie dane mu było dokończyć.
 -Zamknij się. Mam tylko 150 zł., ale powinno wystarczyć- dodała spokojnie.- Masz cos pod tą szatą?- Zwróciła się do Severusa.
 -Nie powinno cię to interesować!- Zagrzmiał.
 -Jasne... I tak wiem, że jajek już nie masz. Miałam na myśli ubranie. Masz jakieś?
 Mistrz Eliksirów zmrużył groźnie oczy i podwinął górną wargę ukazując pożółkłe zęby. Wyglądał jak pies, który zamierza kogoś pogryźć.
 -Uważaj na to co mówisz, bo...
 -Bo co?!- Klaudia ponownie przerwała mu bezczelnie.- Odejmiesz mi punkty? Sorry stary, ale nie jesteśmy w Hogwarcie!
 Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, oboje dawno by nie żyli. W końcu Sevcio zaklął i ściągnął z siebie szatę czarodzieja. Pod spodem miał czarne jeansy i czarną koszulę zapinaną aż pod szyję.
 -Mogło być gorzej- skomentowała dziewczyna.- A teraz rusz się. Mamy mało czasu i sporo sklepów do obskoczenia.
 I nie czekając na niego opuściła dom.
 Snape klnąc siarczyście pod nosem ruszył za nią. Co za wredna smarkula! Jak ona się do niego odnosi?! Ohh... Jeszcze jej za to odpłacę. Będzie żałować, że tak sobie ze mnie kpi!, myślał.
 Po drodze do sklepów nie rozmawiali ze sobą. Klaudia prowadziła, bo były Śmierciożerca nie znał jeszcze miasta.
 Severus, od jakiegoś czasu, był w podejrzanie dobrym humorze. Szedł uśmiechając się lekko pod nosem. A że był to jeden z jego iście diabelskich uśmiechów, dziewczyna zaniepokoiła się lekko.
 -O czym myślisz?- Spytała w końcu.
 -Zastanawiam się- syknął z radością Severus.- czy nie otruć cię za to, jak mnie potraktowałaś. A może zmienię kolor twojej skóry na niebieski, albo transmutuję w coś mądrzejszego? Bo, jak widać, brakuje ci kilku szarych komórek odpowiadających za zdolność myślenia.
 Oczy dziewczyny zaiskrzyły się od złości. Snape dopiekł jej do żywego tym, jakże uroczym komentarzem, i teraz rozkoszował się tą nienawiścią, która buchała z dziewczyny, jak para z czajnika.
 Nie zdążyła jednak odpowiedzieć, bo właśnie weszli do sklepu. Po krótkiej rozmowie z ekspedientką skierowali się do odpowiedniego działu. Klaudia wybrała trochę ubrań (były różnokolorowe, a nie w jednym- ulubionym czarnym Mistrza Eliksirów), wcisnęła je oniemiałemu Severusowi i wprowadziła do przymierzalni.
 -Masz przymierzyć wszystko po kolei i pokazać mi się- powiedziała i zaciągnęła zasłonkę.
 Szło im mozolnie. Snape jakby specjalnie zwlekał z wyjściem z przymierzalni. Kiedy w końcu wyszli ze sklepu torby mężczyzny były pełne koszulek, spodni, bluz i bielizny (A po cholerę masz mi kupować nowe majtki?! Stare ci się nie podobają?).
 W domu dziewczyna upchnęła to wszystko w swojej szafie wyciągając wcześniej jeansy, niebieską koszulkę i bieliznę. Podała te rzeczy Sevciowi.
 -Idź się wykąpać. Trafisz do łazienki. Przy okazji umyj włosy- szampon stoi na pralce.
 -Nie będziesz mi rozkazywać!- Krzyknął mężczyzna patrząc na nią ze złością.
 -Dobrze, nie musisz się kąpać. Jeśli wolisz śmierdzieć i zarastać brudem...
 Nie dokończyła, bo przerwało jej głośne trzaśnięcie drzwi łazienkowych. Po chwili słychać było szum wody.
 Gdy Snape był już czysty, pachnący i ubrany wysuszył mokre włosy. Stanął przed zaparowanym lustrem, żeby obejrzeć efekt końcowy.
 -Na gacie Merlina!- Krzyknął przyglądając się swojemu odbiciu.
 Klaudia niepokoił trochę fakt, że Severus tyle czasu spędza w łazience. Może nie umie używać szamponu?, pomyślała z uśmiechem. Zawsze miał przecież tłuste włosy... Gdy usłyszała jego krzyk podskoczyła do góry. Czemu on się tak drze?! Kiedy drzwi łazienki otworzyły się, pobiegła tam.
 -Co się?!...- Zaczęła, ale nie skończyła, bo Severus właśnie wyszedł z zaparowanej łazienki.
 Dziewczynę najpierw zamurowało, a potem zaczęła się śmiać. Śmiała się tak bardzo, że nie mogła ustać i przewróciła się na podłogę. Gdy już się prawie uspokoiła wystarczyło jedno spojrzenie na Sevcia, żeby znowu z jej oczu popłynęły łzy śmiechu.
 Z czego się śmiała?
 Z Mistrza Eliksirów, bo jego włosy po umyciu wyglądały nie tylko o wiele lepiej, ale także zrobiły się... puszyste!

__________________________________________________________________________

Witajcie!
Jak tam pierwszy tydzień szkoły? U mnie okropnie :/. Okazało się, żę 3 klasa gimnazjum, to nie przelewki. A u Was?
Ten rozdział dedykuję wszystkim trzecio- gimnazjalistom- żeby wytrwali do końca roku ;*.

Pozdrawiam..